Jestem takim turystą VIP! Postaram się wprowadzać spokój
Kapitan PGE VIVE Kielce, Michał Jurecki, nie będzie mógł pomóc swojej drużynie w Final Four Ligi Mistrzów z powodu kontuzji. Do Kolonii się jednak wybiera i z zespołem będzie przebywał przez cały czas. - Jestem takim turystą VIP! (śmiech) Bo widzę wszystko od środka, co się dzieje w hotelu… A tak na poważnie to nie chcę być ani żadnym trenerem, ani za bardzo nie zamierzam się udzielać, bo wiadomo, że przy takich imprezach panuje dużo emocji. Wtrącanie moich pięciu groszy to mogłoby być za dużo, postaram się raczej wprowadzać spokój – wyjaśnia „Dzidziuś”.
Rozgrywającemu oczywiście jest żal, że ominą go pojedynki w Lanxess Arena. - Teraz żyję z tym normalnie, ale pierwsze trzy dni po Paryżu były dla mnie ciężkie. Po końcowym gwizdku ogromnie cieszyłem się z tego sukcesu, a z drugiej strony wiedziałem, że nie będę mógł zagrać w Kolonii. To było trudne, ale już minęło – odpiera 34-latek.
REKLAMA
I wcale nie uważa, że kielczanie nie mają możliwości, aby cieszyć się z końcowego triumfu. - Szanse są zawsze! Z czego byłbym zadowolony? Z finału i zwycięstwa, bo po to tam jedziemy. Mamy dużo debiutantów, inni wiedzą, jak to smakuje. W 2016 roku nie jechaliśmy po awans do finału tylko po to, aby go wygrać. Wierzę, że nastawienie chłopaków jest teraz podobne – kwituje Jurecki.
Samemu zawodnikowi pozostaje emocjonowanie się występami kolegów z boku parkietu. - Nawet jak siedzę na ławce za chłopakami to przeżywam to, reaguję na różne decyzje sędziów. Wtedy jestem prawdziwym kibicem (śmiech). Daję upust emocjom. Nie mogę się wyżyć w inny sposób – opisuje „Dzidziuś”.
- Pójść na Młyn? Może lepiej nie, bo tam też by mnie poniosło (śmiech) – dodaje.
Kto na papierze ma największe szanse na triumf w Kolonii? - Patrząc na dotychczasowe mecze, fazę grupową i pucharową, to zdecydowanym faworytem jest Barcelona. Przez cały sezon grała bardzo równo, natomiast my, Vardar i Veszprem mieliśmy swoje wzloty i upadki. Mimo tego udało nam się awansować – uważa rozgrywający.
- Trener Dujszebajew zawsze powtarza – i ja przyznaję mu rację – że ciężej awansować do Final Four niż potem je wygrać. To tylko dwa dni, jak złapiemy dobry wiatr w żagle to poniesie nas daleko – przedstawia Jurecki.
Doświadczony zawodnik po turnieju w Kolonii pożegna się z PGE VIVE i trafi na dwa lata do SG Flensburg-Handewitt. Najpierw jednak musi wrócić do zdrowia. - Gips zdejmę za tydzień, 5 czerwca. Mam nadzieję, że będzie wtedy wszystko dobrze i okres wakacyjny poświęcę na rehabilitację – kończy „Dzidziuś”.
fot. Anna Benicewicz-Miazga