Wystarczy mi miejsca na drugą piłkę!
Julen Aginagalade w 2016 roku wykorzystał decydujący rzut karny, który pozwolił PGE VIVE Kielce wygrać Ligę Mistrzów. Obrotowy zachował pamiątkę z tamtego wydarzenia. - Mam tę piłkę w domu w Kielcach, dalej jeszcze nigdzie nie była. Wystarczy mi miejsca na drugą! – zapewnia z uśmiechem Bask.
REKLAMA
- Najpierw trzeba się dostać do finału. To nasze marzenie – zaznacza zawodnik kieleckiego zespołu.
Trudy sezonu dają już o sobie znać. Tym niemniej nikt w kieleckich szeregach ani myśli o odpuszczaniu. - Wszystko mnie trochę boli, ale to Final Four. Czy zagrałbym nawet bez ręki? Może bez nogi, bo to piłka ręczna (śmiech). Żeby nie zagrać w takim turnieju, musi być bardzo, bardzo źle – odpiera Aginagalde.
PGE VIVE nie będzie w Niemczech faworytem. Miano to z pewnością można przypisać Barcelonie. - Nie śledziłem żadnych hiszpańskich mediów. W fazie grupowej Barcelona wygrała dużo meczów i prezentowała bardzo dobry poziom, ale w turnieju finałowym wszystko jest możliwe – uważa kołowy.
Tak czy inaczej, kielczanie zagrają bez presji. - I tak, i nie. Nie będziemy w Final Four turystami. Chcemy oczywiście wygrać – kończy gracz mistrzów Polski.
fot. Anna Benicewicz-Miazga