Katastrofa Korony w Sosnowcu. Beniaminek rozgromił żółto-czerwonych
Katastrofalnie spisała się w Sosnowcu drużyna Korony Kielce. Żółto-czerwoni przez cały mecz nie potrafili odnaleźć choćby namiastki dobrej dyspozycji, w efekcie czego Zagłębie pokonało ich aż 4:1 (1:1). Bohaterem gospodarzy został Żarko Udovicić – Serb zdobył jednego gola i zanotował dwie asysty. Honor kielczan trafieniem z rzutu karnego uratował Elia Soriano. To porażka, która wprowadza dużą nerwowość i komplikuje kielczanom drogę do zapewnienia sobie miejsca w grupie mistrzowskiej.
Trener Gino Lettieri mocno zaskoczył już przed pierwszym gwizdkiem. Początkowo w wyjściowym składzie żółto-czerwonych na lewej obronie miał zagrać Łukasz Kosakiewicz, ale na godzinę przed pierwszym gwizdkiem zdecydowano, że wystąpi jednak nowy nabytek kieleckiego zespołu, Aleksandar Bjelica. Szkoleniowiec argumentował to tym, że Serb jest lewonożnym zawodnikiem i będzie mu łatwiej operować na tej flance boiska.
REKLAMA
Pierwszy kwadrans pojedynku na Stadionie Ludowym był nudny. Goście spróbowali szczęścia za sprawą strzału Ivana Jukicia, ale problemów z interwencją nie miał Lukas Hrosso. Gospodarze odpowiedzieli natomiast akcją Giorgosa Mygasa, jednak wyjaśnił to Adnan Kovacević.
W 20. minucie dość niespodziewanie cios zadali sosnowiczanie. Żarko Udovicić, będąc w okolicach środka boiska, postanowił posłać dalekie i wysokie podanie za plecy obrońców do Olafa Nowaka. Napastnik beniaminka uciekł Ivanowi Marquezowi, dobiegł do piłki w pobliżu linii pola karnego i znakomitym lobem zapakował piłkę do siatki ponad wychodzącym na przedpole Michałem Miśkiewiczem.
Kolejne fragmenty potyczki nie przynosiły żadnych emocji, a żółto-czerwoni bez wątpienia rozgrywali jeden ze swoich słabszych meczów w obecnym sezonie. W 34. minucie dostali jednak prezent od Zagłębia, gdyż w niegroźnej sytuacji Lukas Gressak kopnął w „szesnastce” Wato Arweladze, a sędzia Tomasz Kwiatkowski nie zawahał się i wskazał na „wapno”. Stały fragment gry 60 sekund później wykorzystał Elia Soriano, posyłając piłkę pewnym, mocnym strzałem po ziemi w prawy róg patrząc z perspektywy strzelca.
Do końca pierwszej połowy nie ujrzeliśmy już ani jednej ciekawej akcji i oba zespoły udały się do szatni przy wyniku 1:1. Jasne jednak było, że jeśli kielczanie chcą pokusić się o komplet punktów na terenie zmotywowanego beniaminka, to muszą odmienić swoje oblicze i lepiej prezentować się w ofensywie.
Niestety dla kibiców Korony, druga odsłona rozpoczęła się dla przyjezdnych fatalnie. W 53. minucie Kovacević nie poradził sobie w okolicach linii środkowej z Szymonem Pawłowskim – ofensywny gracz sosnowiczan urwał się kieleckiej defensywie i wypuścił w sytuację sam na sam z kieleckim golkiperem Udovicicia. Serb, przy którym zabrakło czy to Ognjena Gnjaticia, czy Ivana Marqueza, nie miał najmniejszych problemów z odnalezieniem drogi do siatki.
3 minuty później było już 3:1. Tym razem Udovicić – tak jak przy pierwszym trafieniu – wystąpił w roli asystenta, posyłając piłkę z ponad 20 metrów na linię pola bramkowego gości. Tam zaspali wszyscy kieleccy defensorzy na czele z Kovaceviciem, który złamał linię spalonego, a nieatakowany Mygas bez problemu przyjął futbolówkę i mocnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył wynik spotkania.
Trener Lettieri próbował odwrócić losy tego spotkania wprowadzając przy stanie 3:1 Marcina Cebulę i Jakuba Żubrowskiego, ale na niewiele się to zdało, choć drugi z wymienionych graczy w samej końcówce oddał celny i mocny strzał, z którym miał trudności Hrosso. Kielczanie nie potrafili odnaleźć lepszej gry aż do końcowego gwizdka sędziego i nie nękali zbyt często defensywy beniaminka. Gospodarze natomiast – zadowoleni ze świetnego dla siebie rezultatu – nie zamierzali rzucać wielkich sił do ofensywy.
W 83. minucie dodatkowo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za faul ujrzał Ivan Marquez, czym niejako podsumował bardzo kiepski występ w swoim wykonaniu. Już w doliczonym czasie gry natomiast Miśkiewicz obronił strzał oddany z pola karnego, ale z dobitką pospieszył boczny obrońca miejscowego zespołu, Patrik Mraz, czym ustalił rezultat na 4:1.
Porażka w Sosnowcu może Koronie bardzo mocno skomplikować drogę awansu do grupy mistrzowskiej. Kolejny mecz kielczanie rozegrają w sobotę, 9 marca o godzinie 18:00 na Suzuki Arenie, a ich rywalem będzie Wisła Kraków. I już teraz wiadomo, że potyczka z „Białą Gwiazdą” będzie miała kolosalne znaczenie dla układu tabeli na granicy górnej i dolnej ósemki.
Zagłębie Sosnowiec – Korona Kielce 4:1 (1:1)
Bramki: Nowak 19’, Udovicić 53’, Mygas 56’, Mraz 90+1’ – Soriano 35’ (k.)
Zagłębie: Hrosso - Mygas, Polczak, Toth (46’ Cichocki), Mraz (90+3’ Heinloth) – Nawotka (89’ Iwaniszwili), Milewski, Gressak, Udovicić, Pawłowski - O. Nowak
Korona: Miśkiewicz - Rymaniak, Marquez, Kovacević, Bjelica – Pucko (57’ Cebula), Gnjatić, Petrak (57’ Żubrowski), Arweladze (46’ Brown Forbes), Jukić - Soriano
Żółte kartki: Polczak 22’ – Marquez 29’, 83’ Bjelica 45+2’
Czerwona kartka: Marquez 83’ (za dwie żółte)
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Szkoda kibiców Korony Kielce.
Masakra
JEŚLI MACIE ODROBINĘ HONORU, ZRZEKNIJCIE SIĘ PIENIĘDZY ZA TEN MECZ.
B pozytywnie Alaksandar Bjelic !
Kozak
Lettieri ta taktyka na 3 obroncow dal Udoviczic\'owi tytul Man of the game a Zaglebiu 3pkty. Jedyny plus po tym meczu to nowy zawodnik, ktory najbardziej angazowal sie w gre, u innych nie widzialem takiego zapalu... Ciekawe, czy Lettieri przyzna sie do swojego bledu, czy znow zrzuci wine na zawodnikow.
NIe sadze, zeby znow wyskoczyl z tematem \'malego i biednego klubu\' w tym przypadku...
Na plus Bieljca. Ryman szkoda słów.
Ludzie jak można winić o tą porażkę trenera, jak zawodnicy nie umieją na kilka metrów podać piłki.
Co?
FAWORYT!!!
Dopóki bedzie kierował klubem obecny prezes to czarodziej z lawki trenerskiej jest nie do ruszenia a zespół będzie dalej się staczal.
DNO, WSTYD I HAŃBA.