Tak długiej pauzy nie miałem nigdy. Robię wszystko, aby wrócić do składu
- Zawsze byłem profesjonalistą. Mogę wstać rano, spojrzeć w lustro i powiedzieć, że zawsze robię wszystko, aby do tego składu wrócić. Jeżeli tylko będę zdrowy, to prędzej czy później dostanę szansę – mówi przed meczem z Cracovią Mateusz Możdżeń, który w tym sezonie musi póki co pogodzić się z rolą rezerwowego w Koronie Kielce.
Trener Gino Lettieri na konferencji prasowej pochwalił pomocnika za jego dyspozycję podczas treningów. - Za cykle treningowe nie dają żadnych statuetek, punktów, pieniędzy. Nie widzą tego ludzie, którzy oglądają spotkania. Wszystko zaczyna się na treningach, ale kończy na meczach. Na dziś nie mogę pokazać swojej pracy w meczu – przyznaje jednak sam zawodnik.
REKLAMA
I dodaje: - W ostatnich trzech latach rozegrałem około stu meczów, a teraz mam taki sezon z dłuższą przerwą od grania.
Jak mówi sam gracz, w przeszłości nie siedział jeszcze na ławce przez tyle tygodni: - Aż tak długo chyba nie. Ale w Lechii był taki moment, w Lechu odczekałem swoje i po powrocie do składu grałem już od początku. Tak długiej pauzy, jak teraz, jednak nie miałem nigdy.
W zeszłą niedzielę „Możdżu” zagrał w czwartoligowych rezerwach, ale nie ukrywa, że nie dało mu to zbyt wiele pozytywów. - W moim przypadku, w moim wieku – myślę, że nie. To zupełnie inny wysiłek. Porównując z naszą czwartkową gierkę wewnętrzną, którą zakończyliśmy trening, to bardziej zmęczyłem się na niej niż w czwartej lidze w meczu z wiceliderem – opisuje bez ogródek zawodnik.
W niedzielę rywalem kielczan na Kolporter Arenie będzie Cracovia. Czego oczekiwać od takiego pojedynku? – Wiem, jak kolorowa jest ta liga i co się w niej może wydarzyć co tydzień (śmiech). Nieważne, kto gdzie jedzie, skończyć się może różnie. W poprzednim sezonie atakowaliśmy i bombardowaliśmy od pierwszej minuty. Teraz taktyka wygląda trochę inaczej i to widać gołym okiem – komentuje Możdżeń.
I kontynuuje: - Można powiedzieć, że teraz ustawienie jest bardziej wyważone. Znowu możemy spodziewać się niespodziewanego, ale odkąd ja tu jestem, to z Cracovią u siebie wygrywaliśmy i to raczej wysoko – 4:2 czy 3:0.
- Dobrze byłoby wrócić do wygrywania. W ostatnich dwóch meczach zdobyliśmy tylko jeden punkt, tak że dół doskakuje – zwraca uwagę 27-latek.
„Możdżu” stanowił niegdyś z Jakubem Żubrowski nierozerwalny duet w środku pola Korony. Ostatnie dwa mecze obaj zawodnicy rozpoczęli jednak wspólnie na ławce rezerwowych. - To wraca rykoszetem. Często żartujemy w szatni czy między sobą, to temat mocno znany i obgadywany z dystansem (śmiech). Ale jako że gramy z Cracovią, to skupiamy się na Marcinie Cebuli i na tym, że on strzela tylko Cracovii. Zacieramy rączki i czekamy na Marcina! (śmiech) – kończy z uśmiechem Możdżeń.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Nie dawał Pan od siebie wszystkiego i to się zemściło...
Wierzę w Pana powrót i jednocześnie wiem, że będzie Pan jeszcze silniejszy!!! - jeśli będzie się tylko chciało, tylko tyle lub aż tyle....