Wiadomo, że to mnie dotyka. Każdy człowiek ma swoje granice
Mateusz Możdżeń w ostatnim czasie decyzją trenera Gino Lettieriego przegrywa rywalizację o wyjściowy skład z Oliverem Petrakiem. Polski pomocnik zapewnia o swoim profesjonalizmie, ale dodaje także: - Każdy człowiek ma jednak swoje granice. W piłce trzeba być cierpliwym, ale wiadomo, że to mnie dotyka, bo nie jest to sytuacja, z którą zawsze się integrowałem. To daje do myślenia i ustawiam sobie klocki w głowie.
- Zawsze byłem profesjonalistą. Nie prychałem na treningach i nie robiłem z tego afery jak zdarzało się nie grać. Abstrahując od Korony, bo tutaj przez te dwa lata rozegrałem z 90% meczów, nie mogę narzekać – dodaje „Możdżu”.
REKLAMA
W kontrakcie pomocnika jest zapisana osławiona klauzula odejścia. - Suma odstępnego w kontrakcie faktycznie jest, zawsze była, odkąd tę umowę podpisałem. Ale ja tu jak widać jestem, nie zmieniłem miejsca zamieszkania i nie powiem nic odkrywczego oprócz tego, że jadę na mecz – wyjaśnia zawodnik.
Nie brakuje głosów – wśród kibiców i obserwatorów - że w wyjściowej jedenastce powinien wybiegać właśnie Możdżeń, a nie wspomniany Petrak. - Co mam powiedzieć… To są opinie z boku. Mogę tylko powiedzieć, że w Gdańsku będą kolejne niespodzianki. A czy to „Oli”, czy ja, czy jeszcze ktoś inny… Taka jest u nas kolej rzeczy – odpiera gracz żółto-czerwonych.
I kontynuuje: - Nie pamiętam, kiedy zagraliśmy dwa razy z rzędu w tym samym składzie. Nie powinno nas to już dziwić. Ta runda będzie obfitowała w zmiany i niespodzianki, a trenerzy przeciwnych drużyn nie będą wiedzieli, jak nas podejść.
- Mam w drodze syna i to zmienia trochę postać rzeczy. Zważam na nieco ważniejsze sprawy – podkreśla 27-latek.
A jak pomocnik Korony zapatruje się na piątkowy pojedynek z Lechią Gdańsk, liderem tabeli Ekstraklasy? - Mecz meczowi nie jest równy. Startujemy od 0:0 i każdy ma takie same szanse. Ten lider to bardziej na papierze, wiele zespółów mogłoby być na tym miejscu. Znamy specyfikę naszej ligi, gdzie się nie pojedzie, to można wywieźć trzy punkty – czy to z Warszawy, czy z Gdańska, czy ktoś z naszego stadionu – kwituje Możdżeń.
I na zakończenie dodaje o rywalu: - Bardzo stabilnie i konsekwentnie grają w obronie. Wiedzą, że będą mieli sytuacje z przodu i grają skutecznie. Nie grozi im chyba powtórka z zeszłego sezonu. Gra też więcej Polaków i chyba zależało na tym trenerowi Stokowcowi. Jak widać przynosi to rezultaty i myślę, że w każdym klubie przychodzi na to czas.
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze
Najpierw płaczecie po Kaczarawie, Cvijanovicu, Ankurze i Kiełbie, gdzie oni są? Jak grają? Kiełb nie łapie się do składu słabo grającej Termaliki. Cvijanovic i Ankur grają, ale słabiutko. A odnośnie Kaczarawy to Korona nic nie mogła zrobić.
Później płaczecie: po co Górski? - strzelił dwie bramki i siedzicie cicho.
Później brak wzmocnień - przyszło w końcu paru grajków wydaje się, że solidnych - i cisza.
Co do Możdżenia, czy nikt nie zauważył, że on gra zawsze na wyjazdach od pierwszej minuty i jest to związane z taktyką Lettieriego, jest wystawiany jako ofensywny pomocnik, który lepiej broni niż Janic,
Sezon jest długi, Lettieri rotuje składem, każdy zdąży sobie pograć, a Możdżeń jak wchodzi z ławki też dużo daje, więc po co te płacze? Na ten moment na 6 meczy, 3 zaczął w podstawowym i 2 razy wszedł z ławki - więc nie jest źle.
Mamy zawodników jakich mamy, trener jakoś to sensownie układa, regularnie punktujemy, więc proponuję kibicować, a nie płakać o wszystko jak małe dzieci.
Trzeba jednoznacznie stwierdzic, ze 90% glosow krytyki z tego forum to marne narzekania niespelnionych trenerow i prezesow. A jedyne, czym sie kieruja w ocenie gracza to swoja opinia, najlepiej jeszcze jak ktos nie oglada meczu. I tak sie robi nagonka na pilkarza.
Zawsze znajda powod do narzekan, mimo, ze Korona pod rzadami Burdenskiego osiaga wyniki ponad stan. I to grajac najciekawiej od Korony Wieczorka, ale wtedy troche inna kasa byla w klubie.
Mozdzen zaczal 3 mecze wyjazdowe w 1 skladzie. I w Gdansku tez pewnie rozpocznie, bo to niestety raczej defensywnie usposobiony pomocnik, dlatego przed nimi (Zuber, Petrak/Mozdzen) gra Janjic. Ludzie, to nie jest Zidane, zeby od niego zawsze zaczynac ustalanie skladu.
Petrak mial 4 podania kluczowe, Mozdzen 2. Strzaly Petrak 0/2, Mozdzen 1/9 (celne/niecelne). "Tragiczna gra Petraka" w porownaniu do Mateusza to glownie wymysl kibicow.
BTW. Kosakiewicz z 16 podaniami kluczowymi jest 2 w Ekstraklasie po Nunesie z Pogoni (17). Brawo Lukasz! Dobrze tez Jukic 10 i Zuber 8.