Taktycznie był to najlepszy mecz za Lettieriego. Ale chcemy grać jeszcze lepiej
Efektownym zwycięstwem 3:0 nad Bruk-Bet Termaliką zakończył się niedzielny wyjazd Korony Kielce do Niecieczy. Kielczanie powody do dumy mają nie tylko z powodu okazałego zwycięstwa, ale także postawy, jaką zaprezentowali na boisku. Nic nie daje przecież takiej satysfakcji, jak pewna wygrana w delegacji na rozpoczęcie zmagań w nowym roku.
- Na obozie przygotowawczym wykonaliśmy ciężką pracę. Przez cały ten czas trener nakreślał nam do wykonania różne zadania i wierzę, że dziś udało nam się je spełnić. Nie zapominajmy jednak, że to dopiero początek nowej rundy. Przed nami jeszcze dużo meczów i wiele do udowodnienia. Jeżeli jednak w każdym meczu będziemy prezentować taką postawę jak dzisiaj, będziemy wychodzić z takim zaangażowaniem, to jestem o nas spokojny - mówi na gorąco Jacek Kiełb, skrzydłowy kieleckiego zespołu.
REKLAMA
Radości po spotkaniu nie było końca. Kielczanie długo fetowali efektowną wygraną do tego stopnia, że ciężko było wyciągnąć któregokolwiek z piłkarzy na dłuższą rozmowę. Bartosz Rymaniak słowem rzucił w biegu, że był to jeden z najlepszych meczów pod względem taktycznym pod wodzą trenera Lettieriego. - Zgadzam się, ale mamy jeszcze dużo do poprawy. Na pewno w naszej grze były błędy i będziemy je analizować po powrocie do Kielc. Skupiamy się na tym, aby w kolejnych meczach grać jeszcze lepiej - komentuje "Ryba".
- Zdajemy sobie sprawę, że są wobec nas duże wymagania, szczególnie po tak udanym starcie. Ale my przede wszystkim musimy dużo wymagać od siebie. Po to tak ciężko pracowaliśmy, aby przyniosło to efekty już od pierwszego meczu nowej rundy. Nieważne jest jak się zaczyna, a jak się kończy - dodaje z chłodną głową.
Sam zawodnik lepszego początku piłkarskiej wiosny nie mógł sobie wymarzyć. O ile w pierwszej połowie skutecznie dostępu do własnej bramki bronił grający na przeciwko Kiełba Rafał Grzelak, tak po przerwie i zmianie stron skrzydłowy Korony miał już znacznie więcej miejsca na boisku. To przyniosło efekt w 72. minucie, kiedy fantastycznym podaniem Kiełba obsłużył Goran Cvijanović. "Ryba" zabawił się z obrońcą rywali i skuteczną podcinką podwyższył wynik meczu na 2:0.
- Strzelona bramka zawsze cieszy. Ale ja zawsze powtarzam, że nie jest ważne kto strzela, a liczy się końcowy wynik zespołu. Będziemy na tym się skupiać, aby cała drużyna miała powodu do radości, a nie pojedyncze jednostki - podsumowuje Kiełb.
fot. Norbert Barczyk / PressFocus
Wasze komentarze