Będzie nam naprawdę ciężko. Uważamy, że to nie jest fair
Nie ma łatwej sytuacji przed pierwszym meczem ćwierćfinału Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin trener Korony Kielce. – Ból głowy rzeczywiście jest, ale postaramy się rozwiązać te problemy w najlepszy możliwy sposób – uspokaja swoim zwyczajem Gino Lettieri, który do trudnej sytuacji kadrowej swojego zespołu już zdążył się przyzwyczaić. Ale takich kłopotów, jak teraz, nie miał dotąd chyba nigdy.
O tym, że z „Miedziowymi” nie zagrają Mateusz Możdżeń i Jakub Żubrowski (obaj muszą pauzować za kartki) już wiemy. Dzisiaj usłyszeliśmy, że żółto-czerwoni będą musieli radzić sobie także bez Jacka Kiełba (drobny uraz). Czy to oznacza, że do środka pola zostanie przesunięty Adnan Kovacević, który w swojej karierze występował w pomocy? – Ciężko powiedzieć. U nas w Kielcach nigdy „Kova” na tej pozycji nie zagrał. Nie możemy odpowiedzieć na to pytanie – podkreśla szkoleniowiec Korony.
REKLAMA
Wiemy za to, kto wystąpi między słupkami kieleckiej bramki. – Tutaj nastąpi zmiana. Gostomski będzie mógł odpocząć, od początku na boisko wybiegnie Alomerović – zdradza.
Wobec tak trudnej sytuacji personalnej, wydaje się, że dużym sukcesem Korony byłoby w Lubinie ugranie choćby remisu. Lettieri odrzuca jednak takie myślenie. – Ciężko wyjść na boisko z myślą, że gramy o remis. To nie jest dobre. Mimo naszej sytuacji kadrowej, jedziemy do Lubina po to, żeby wygrać – zapowiada.
Po spotkaniu w Zabrzu, piłkarzy Korony czekają teraz dwie kolejne potyczki wyjazdowe. I duże wyzwanie, skutkowane zmęczeniem, bo żółto-czerwoni mnóstwo czasu spędzą w środkach transportu. Najpierw zagrają w czwartek z Zagłębiem (odległość w jedną stronę – blisko 400 km), potem w poniedziałek z Lechią w Gdańsku (470 km). – Po Pucharze Polski wracamy do Kielc, a już w niedzielę jedziemy do Gdańska. To na pewno nie jest najprzyjemniejsza sytuacja. Ale nie przeszkadza nam to, że zagramy trzy razy z rzędu na wyjeździe. To nic strasznego. Bardziej niepokoi, że po poniedziałkowym meczu z Lechią, już w piątek gramy u siebie ze Śląskiem Wrocław. My będziemy mieli trzy dni wolnego, rywale aż sześć (Śląsk swój mecz rozegra za dwa dni - w piątek u siebie z Pogonią – przyp. red.). To nie do końca jest fair – tłumaczy Lettieri.
- To trudne dla drużyny, ale sądzimy, że jesteśmy na tyle wytrenowani, iż nawet mimo wąskiej kadry, damy radę. Choć obawiamy się, że w piątek w meczu ze Śląskiem może być naprawdę ciężko – dodaje Włoch.
Dla szkoleniowca Korony każdy uraz stanowi teraz ogromny problem. Ubytek jednego piłkarza potęguje zmartwienie. - Nie narzekamy, tylko stwierdzamy fakty. Kadra nie jest największa, ale nie wolno zapomnieć, że mamy pecha. Gardawski, Kallaste, Aankour czy Burdenski – ich brakuje, a bardzo wzmocniliby rywalizację na treningu i dali nam większy komfort przy wyborze składu. Dzisiaj problemy doskwierają tym piłkarzom, których nie było z nami na początku letnich przygotowań, gdy te treningi były twardsze. Oni wówczas jeszcze nie dołączyli do drużyny, lub z zajęć wyeliminowały ich urazy, i teraz mają ciężko. Z grona tych, którzy wtedy regularnie ćwiczyli, dziś nikt nie jest kontuzjowany. Nie jest to jednak dla nas niespodzianką. Do tej pory dawaliśmy sobie radę. Zawodnicy, którzy są gotowi do gry na 100%, świetnie wywiązują się z obowiązków – podkreśla trener złocisto-krwistych.
W czwartek możemy spodziewać się odmienionej personalnie Korony na boisku. - Ta sytuacja ma też pozytywy. W Lubinie będą mogli wystąpić ci piłkarze, którzy do tej pory mieli na to mniejsze szanse. Będą mogli wykazać się i zaprezentować, czy potrafią zagrać tak jak Żubrowski, Możdżeń czy Kiełb – mówi. – Chciałbym też odnieść się do ostatnich informacji medialnych, choć raczej nie kieruję tych słów do lokalnych dziennikarzy. Wy jesteście blisko drużyny, dużo taktycznie rozumiecie. Ale czytaliśmy w jednej gazecie, gdzie powtórzyli to 2-3 razy, że wychodzimy w złym ustawieniu. Co potem często chcemy naprawić. W Zabrzu, w ostatnim meczu, nie zmieniliśmy taktyki. Wymieniliśmy tylko pojedynczych zawodników. Taktyka była ta sama. Nie jest łatwo wystawić zespół, który nam pasuje, bo jak ciągle powtarzamy – brakuje nam sporo graczy. Ale jesteśmy na tyle profesjonalni, że możemy to zauważyć i zmienić. W Zabrzu przesunęliśmy tylko na boki Jukicia i Cebulę – pierwszego na lewą obronę, drugiego na prawą. Ustawienie zostało to samo – wyjaśnia 50-letni szkoleniowiec.
W ostatnim czasie z drużyną Lettieriego trenują piłkarze Korony z Centralnej Ligi Juniorów – wyróżniający się zawodnicy, ale są wymieniani rotacyjnie. W tym tygodniu w zajęciach brali udział m.in. Wiktor Długosz czy Michał Dziubek. - Mimo wszystko grają u siebie bardzo dobrą rundę, więc nie chcemy wyciągać ich z zespołu CLJ. Poza tym jest za wcześnie, aby wystąpili w ekstraklasie. Ale mamy ich na oku i jak najbardziej chcemy ich prowadzić w kierunku pierwszego zespołu – zaznacza Lettieri.
Mecz Zagłębia z Koroną w ćwierćfinale Pucharu Polski rozpocznie się w czwartek o godz. 20.30. Transmisja w Polsacie Sport.
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Z kolei na Płock wyszedł dwoma napastnikami (Soriano,Kiełb) a Możdżeniowi kazał na lewej pomocy, Żuber został sam na środku jako defensywny i Wisła wchodziła jak w masło. Po 25 min. dopiero skorygował Możdżenia klasycznie do środka, a Kiełba na lewe skrzydło , Misia usadził żeby nie wychodził do przodu i sytuacja była opanowana. W Szczecinie też po pół godzinie zdioł drugiego napastnika Górskiego wprowadził pomocnika żeby wzmocnić opanować środek.
Ale niech tam, nie musi się przyznawać,byle wyciągał prawidłowe wnioski na następne spotkania i nie eksperymentował.
Korona nawalila tylu zawodnikow sobie, ze az teraz ma po 15 zdrowych w kadrze i sorry - to wymaga jednak kombinacji. Wiec nie zdziwmy sie, jak od czapy jakis player bedzie gral nie na swojej pozycji, bo nie mamy rezerw, wiec nikim 20-letnim nawet na ławę się nie podeprzemy.