Nie wysłaliśmy mu żadnej nagrody. A przecież mu się z pewnością należała...
Już dziś o godzinie 18 na Kolporter Arenie zabrzmi pierwszy gwizdek sędziego rozpoczynający pojedynek Korony Kielce z Wisłą Płock. Spotkanie to zapowiada się tym bardziej emocjonująco, iż obie drużyny dzielą zaledwie dwa punkty w ligowej tabeli, a zwycięstwo w tym boju będzie równie cenne dla obu ekip. Zawodnicy Korony podchodzą do przecwnika z szacunkiem, ale bez wyjątkowej bojaźni. Dużym spokojem oraz pewnością siebie przed meczem emanuje szczególnie pomocnik gospodarzy, Mateusz Możdżeń.
- Wisła Płock to z pewnością drużyna do ogrania. W ubiegłym sezonie pokonaliśmy ich dwa razy, więc jest to dobry prognostyk, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że mecz meczowi nie jest równy. Nasi rywale wygrali ostatnio kilka spotkań z rzędu, więc z pewnością przyjadą do nas w dobrych moralach. Ale z drugiej strony grają na trudnym terenie, bo nie ma co ukrywać, że Kielce dla wielu drużyn są ciężkim miejscem do grania. Gdyby udało nam się zdobyć w tym spotkaniu trzy punkty, moglibyśmy jeszcze bardziej doskoczyć do góry tabeli – mówi przed meczem Możdżeń.
REKLAMA
Jak sam zawodnik ocenia dwutygodniową przerwę na kadrę? - Treningi były na tyle ciężkie, że brak tego meczu kontrolnego z Cracovią nie będzie miał aż tak dużego znaczenia w kwestii zachowania rytmu meczowego. Wykonaliśmy całą pracę, jaką trener dla nas zaplanował. Fakt, że ten sparing został odwołany zaskoczył nas wszystkich. Rozmawiałem z kolegą z Cracovii i nawet zawodnicy z Krakowa byli tym mocno zdziwieni. Szkoda jednak, że okazało się to tak późno, bo z tego co wiem mieliśmy jeszcze lepsze propozycje i mogliśmy zmierzyć się nawet z Legią Warszawa, a to lepszy sparingpartner. Skończyło się na niczym, ale ta robota, jaką wykonaliśmy, w zupełności wystarcza – odpowiada pomocnik.
- Od początku sezonu świetnie czujemy się fizycznie, a ja chyba jestem tego najlepszym przykładem, że im mocniej trenujemy, tym lepiej wyglądamy w meczu. Nie wiem jak tym razem będzie to wyglądało osobowo, bo kilku chłopaków zmaga się jeszcze z problemami zdrowotymi. “Ryman” miał krótką przerwę z powodu choroby, ale teraz przyszedł do szatni, jest obecny, więc zobaczymy co z nim będzie. Ze zgrupowania reprezentacji nie wrócił jeszcze Ken Kallaste, ale kto mógł, ten na pewno sumiennie pracował – gwarantuje Możdżeń.
Póki co, kielczanie znakomicie spisują się w meczach na własnym obiekcie. Znacznie trudniej idzie im na wyjazdach, skąd jeszcze ani razu nie przywieźli kompletu punktów. - Powtarza się chyba scenariusz z poprzedniego sezonu, ale tym razem mimo wszystko zdobywamy więcej punktów na wyjeździe niż w zeszłych rozgrywkach. Była wówczas taka seria 7 zwycięstw u siebie i 7 porażek w delegacji. Dobrze, że zdobywamy chociaż te pojedyncze punkty na wyjazdach, bo wiemy, jak ważne mogą się one okazać w końcowym rozrachunku – mówi pomocnik.
Żółto-czerwoni mają duży dług wobec napastnika “Nafciarzy”, Jose Kante. To właśnie jego trafienie w doliczonym czasie gry z rzutu karnego w ostatniej kolejce ubiegłego sezonu przed podziałem punktów zagwarantowało awans Korony do pierwszej ósemki Lotto Ekstraklasy. - Szkoda, że obecnie częściej wchodzi on z ławki, niż gra w pierwszym składzie, ale jakąś piątkę na pewno przybijemy. Zobaczymy, jakie humory będą po meczu, ale przed spotkaniem na pewno będzie dużo śmiechu. W naszej ekipie chyba Ken zna go najlepiej, gdyż grali razem w Górniku Zabrze. Na pewno zamienimy kilka zdań. Swoją drogą chyba nie wysłaliśmy mu żadnej nagrody, a to mu się na pewno należy – kwituje z uśmiechem na ustach Możdżeń.
fot. Norbert Barczyk / PressFocus
Wasze komentarze