Człowiek często narzeka. Ja chyba w tym przoduję
Piłkarze Korony Kielce wkroczyli w ostatni etap przygotowań do ligowej potyczki z Wisłą Płock. Już dziś o godzinie 18 na Kolporter Arenie podejmą “Nafciarzy”, a mecz ten będzie pierwszym spotkaniem inaugurującym 12. serię gier piłkarskiej ekstraklasy. - To goście powinni się obawiać. My mamy już swoje założenia, które trener powoli nakreśla nam na treningach. Jeżeli skoncentrujemy się na tym mocno, tak jak poprzednio w meczu z Wisłą Kraków, a nie na jakichś swoich problemach, to na pewno zwyciężymy w tym meczu – jasno stawia sprawę Jacek Kiełb.
Z pewnością będzie to wyrównany pojedynek, gdyż obie drużyny w ligowej tabeli dzielą zaledwie dwa punkty, a “Nafciarze” obecnie znajdują się w bardzo dobrej formie. - Wiadomo, Wisła jest teraz na fali, ale to my będziemy grali u siebie, przy swojej publiczności, więc na pewno będzie to nasz ogromny atut. Drużyna z Płocka to bardzo niewygodny przeciwnik. Wyglądają dobrze w ofensywie, więc chłopaki w obronie z pewnością będą mieli co robić. My jednak począwszy już od napastnika będziemy robili wszystko, aby rywale nie dochodzili do tych okazji strzeleckich i mieli ich jak najmniej – stwierdza skrzydłowy.
REKLAMA
Za kielczanami dwutygodniowy okres wytężonej pracy. Podczas reprezentacyjnej przerwy na kadrę nie udało się jednak rozegrać żadnego spotkania podtrzymującego rytm meczowy, gdyż zaplanowany sparing z Cracovią został odwołany. - Wyszło, jak wyszło. Cracovia miała swoje powody, żeby ten mecz anulować, a było już za późno, aby znaleźć innego sparingpartnera. Mieliśmy w tym czasie gierkę wewnętrzną, choć wiadomo, że to nie to samo – stwierdza Kiełb.
- Mi zawsze brakuje tego grania. Dopóki czuję głód piłki, to jest dobrze. Jak tylko coś się zmieni i nie będę miał radości z piłki, to wam powiem. Mam nadzieję, że szybko to nie nastąpi – uśmiecha się popularny “Ryba”.
W ostatnim meczu z Pogonią Kiełba zabrakło w meczowej osiemnastce. Jak obecnie czuje się sam zawodnik? - Wszystko jest w porządku. Był taki czas, że byłem bardzo osłabiony i myślę, że trener podjął słuszną decyzję. Nie byłem wprawdzie jakiś mocno schorowany, ale w takim stanie nie mógłbym pomóc drużynie – wyjaśnia pomocnik.
Mecz Korony z Wisłą Płock będzie okazją do powrotu na Kolporter Arenę Kamila Sylwestrzaka, który bronił żółto-czerwonych barw w latach 2013-2016, był również kapitanem tego zespołu. - Cały czas jesteśmy z “Małpką” w kontakcie. Cieszę się, że wraca do zdrowia, do gry. Na pewno bardzo stęsknił się za piłką. Nie wiemy, czy będzie grał, ale mam nadzieję, że przyjedzie do Kielc i kibice go godnie przywitają – mówi Kiełb.
W poprzednim wyjazdowym spotkaniu z Pogonią Korona nie zagrała tak, jak dotychczas przyzwyczaiła kieleckich kibiców. Czy w piątek wróci konsekwencja i skrupulatne realizowanie założeń taktycznych? - Na pewno tak. Treningi były dosyć mocne, ale nikt nie narzeka, wszyscy dobrze czujemy się po tych zajęciach. Większość chłopaków jest zdrowych. Będziemy robić wszystko, aby zrealizować plan, jaki nakreśli nam trener na to spotkanie – dodaje.
- Szkoleniowiec ma różne pomysły, ale między nami jest wzajemne zaufanie. Wiadomo – Korona bardzo dobrze czuje się u siebie w natarciu, a szczególnie pomaga nam doping kibiców. To jednak trener bacznie obserwuje zawodników przed kolejnymi meczami i zawsze ma jakiś pomysł na to, jak dobrać skład oraz taktykę na dane spotkanie – wyjaśnia Kiełb.
Skrzydłowy nie ukrywa jednocześnie, że trener Lettieri bardzo dużą uwagę poświęca analizie taktycznej przeciwnika: - Człowiek często narzeka, że tych analiz jest tak dużo. Ja chyba przoduję w tym temacie, ale to jest dobre, przynosi pozytywne efekty oraz radość po meczu i wówczas o wszystkim zapominasz. Jeśli to działa, to będziemy dalej pracować w ten sposób – kwituje “Ryba”.
W ostatnich meczach Jacek Kiełb z konieczności występował na różnych pozycjach. Oprócz swojej nominalnej pozycji skrzydłowego, grał również jako wysunięty napastnik, a także na dziesiątce jako rozgrywający. Gdzie sam zawodnik widzi się tym razem na boisku? - O tym decyduje już trener. Gdziekolwiek by mnie nie wystawił, zawsze dużo rozmawiamy, daje mi indywidualne założenia, mówi czego konkretnie oczekuje. Ale wiadomo – każdy z nas walczy o miejsce w wyjściowej jedenastce. Wysunięty napastnik to też nie jest mi obca pozycja. Trener wyszedł z takim pomysłem i to zadziałało, Wisła była kompletnie zaskoczona – kwituje skrzydłowy.
fot. Rafał Rusek / PressFocus