Bartoszek: Byliśmy w piekle. Nie mam siły, by się cieszyć
- Po meczu, gdy spiker ogłosił, że jednak jesteśmy w ósemce, nie do końca w to wierzyłem. Chciałem mieć to potwierdzone na 100 procent, bo taka huśtawka nie jest wesoła. Ale takie są uroki sportu - przyznał Maciej Bartoszek, trener Korony po meczu 30. kolejki Lotto Ekstraklasy z Bruk-Betem.
Marcin Węglewski (trener Bruk-Betu Termaliki): Cieszymy się bardzo. Wiedzieliśmy, że tylko zwycięstwo da nam „ósemkę” i po tą wygraną przyjechaliśmy do Kielc. Ta drużyna pokazała wszystkim, że stać ich na dobrą grę. Dobrze broniła, ale kreowała też akcje ofensywne. Dziękuję moim piłkarzom za zaangażowanie, poświęcenie, wolę walki, ale przede wszystkim piłkarską jakość.
Uznałem w ostatnich tygodniach, że niektórzy piłkarze nie dadzą już tej intensywności fizycznej na boisku, a dwa, że porażki działają niekorzystnie na psychikę, dlatego zdecydowałem się na zmiany w składzie. Jak widać, dało to efekty, bo w dwóch ostatnich meczach zdobyliśmy 6 punktów.
Maciej Bartoszek (trener Korony): No cóż, popełniliśmy dzisiaj błąd kardynalny, po czym straciliśmy bramkę. Do ostatnich minut liczyliśmy na to, że uda się wyrównać i dostać do upragnionej ósemki. Z końcowym gwizdkiem zdawaliśmy sobie sprawę, że niestety się to nie udało. Ale potem nastąpił zwrot akcji i nagle okazuje się, że ta praca, którą wykonaliśmy, dała nam upragniony awans. Mecz nam dzisiaj nie wyszedł, ale nie dlatego, że się nie staraliśmy, czy nie chcieliśmy. Może nawet za bardzo chcieliśmy zagrać dobre spotkanie – dla tej wspaniałej publiki, ale dla siebie również, dla tego historycznego awansu. Może to za bardzo spięło zawodników, bo nie byliśmy do końca takim zespołem, do jakiego ludzi przyzwyczailiśmy. Zwłaszcza u siebie. Cieszymy się bardzo, ale powiem szczerze, że... nawet nie mam siły się cieszyć.
Do momentu utraty gola, kontrolowaliśmy sytuację. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko strzelić Termalice bramkę, ale dążyliśmy konsekwentnie od początku meczu do tego. Niestety, goście trafili do siatki i w tym momencie, można powiedzieć, że znaleźliśmy się w piekle. Z tą piłką mogliśmy zrobić wszystko... Zabrakło komunikacji. Później, gdy bardzo się otwieraliśmy, pojawiły się kolejne groźne kontry. Bardzo chcieliśmy zdobyć wyrównującego gola. Nic jednak nie szło, nie chciało wpaść, a mieliśmy kilka dogodnych sytuacji.
Po meczu, gdy spiker ogłosił, że jednak jesteśmy w ósemce, nie do końca w to wierzyłem. Chciałem mieć to potwierdzone na 100 procent, bo taka huśtawka nie jest wesoła. Ale takie są uroki sportu.
Chcieliśmy tej ósemki, nie tylko dlatego, że dawała pewne utrzymanie. Chcieliśmy pokazać, że na to zasługujemy, choć już mecz w Warszawie to udowodnił. Nie robiliśmy tego, by wcześniej zakończyć sezon i myśleć o wakacjach. Chcemy udowodnić, że potrafimy grać w piłkę i mierzyć się z najlepszymi. Będziemy stawiać sobie wysokie cele.
Termalika zagrała dzisiaj dobre spotkanie. Goście realizowali konsekwentnie plan na nasz zespół. Czekali agresywnie, doskakiwali, nie dawali nam zbyt dużo miejsca. Starali się przechwytywać piłkę, wyprowadzać kontry. Dopóki jednak wynik był bezbramkowy, mecz był mimo wszystko pod nasza kontrolą. W przerwie zawodnicy dostali też kilka wskazówek, wiedzieliśmy, że w pierwszej połowie w środkowej strefie dawaliśmy zbyt dużo swobody gościom. Wszystko zaburzyła bramka. Ciężko strzelić gola Termalice, gdy ona trafia pierwsza. Dotąd udało się to tylko chyba Legii.
fot. Paweł Jańczyk, korona-kielce.pl
Wasze komentarze
Ale za ten mecz to powinniście się wstydzić !!!
Tyle ludzi przyszło a tu taka padaka.
Czekam na przekonywujący rewanż z Termalica , grając na luzie i bez presji.
Czy gra Możdżenia jest analizowana? Gość ODSTAJE od poziomu ekstraklasy podobnie jak odstawiony Gabovs! Do ataku - napastnik panie trenerze i jak najszybciej zmiennik dla Możdżenia, bo żeby bolą od takich widowisk.
Chłopina jest najgorszy na murawie od wielu meczów.
co do Ryby, to jednak coś tam zawsze strzeli, albo chociaż kopnie w bramkę.
A mamy historyczny sukces.
Płaczkom nigdy nie dogodzi.
Brawo Koronko!!!
Solidnie zapracowaliście na pierwszą ósemkę.