Życie po zmianie barw. Dalsze losy Koroniarzy, którzy odeszli latem
Czerwiec w ostatnich sezonach zawsze oznacza dla Korony rozgardiasz i wiele ruchów transferowych. Nie inaczej było i w tym roku, gdy Kielce opuściło aż siedmiu zawodników regularnie występujących na boiskach LOTTO Ekstraklasy i stanowiących o sile Żółto-czerwonych, a także trener Marcin Brosz. W nowych klubach niektórym z nich wiedzie się lepiej, innym nieco gorzej. Zapraszamy na przegląd losów ex-Koroniarzy:
Airam Cabrera:
W poprzednim sezonie prawdziwa gwiazda Korony. Tak skutecznego napastnika nie było w Kielcach od czasów Grzegorza Piechny. Bo wygaśnięciu jego umowy z kieleckim klubem, kilka tygodni pozostawał bez pracodawcy. W połowie sierpnia podpisał natomiast umowę z cypryjskim Anorthosisem Famagusta. I można zaryzykować stwierdzenie, że nie stracił skuteczności. W dziewięciu spotkaniach, w jakich wystąpił na Wyspie Afrodyty, strzelił cztery gole i zanotował trzy asysty. Na początku wchodził z ławki rezerwowych, teraz stanowi pewny punkt wyjściowego składu.
Aleksandrs Fertovs:
Bardzo długo walczył o pozostanie w szeregach Korony. Ostatecznie jednak nie zaakceptował propozycji dużo niższego kontraktu, jaki zaproponował mu klub. Po tym, jak na początku lipca definitywnie pożegnał się z Kielcami, próbował swojego szczęścia na Ukrainie i w Azerbejdżanie. Zarówno jednak w Karpatach Lwów, jak i w Neftczi Baku nie zdecydowano się podpisać z Łotyszem umowy. Spowodowało to, że pomocnik wrócił do swojej ojczyzny i związał się z RFS Ryga. Doszło do tego raptem miesiąc temu.
Vlastimir Jovanović:
Choć największą gwiazdą Korony w poprzednim sezonie bez wątpienia był Cabrera, to chyba stratę „Jovy” kieleccy kibice przeżywali najbardziej. Sam Bośniak, od dawna związany ze stolicą Świętokrzyskiego, chciał zostać, ale on również nie zaakceptował obniżki zarobków. Wobec tego podpisał kontrakt z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza i w ekipie trenera Czesława Michniewicza opuścił dotychczas tylko dwa mecze, z czego jeden z powodu pauzy za kartki. Zdobył trzy bramki, jest liderem drugiej linii „Słoników”.
Bartłomiej Pawłowski:
Pechowiec. Długo było głośno o jego możliwym powrocie do Korony, a w ostatnich godzinach okienka mógł trafić także do Zagłębia Lubin. W Lechii Gdańsk wchodził na boisko tylko w końcówkach. A gdy już został nad morzem i wybiegł od początku na starcie z Niecieczą, szybko doznał kontuzji i sporo czasu zajął mu powrót do zdrowia. Zaliczył kilka minut w listopadowej potyczce z Pogonią Szczecin i dopiero powoli wraca do optymalnej dyspozycji. Kto wie, czy zimą ponownie nie zmieni klubu.
Łukasz Sierpina:
To było dość niespodziewane pożegnanie. Latem wydawało się, że „Sierpik” lada chwila podpisze nową umowę, ale piłkarz zmienił jednak klub na Podbeskidzie Bielsko-Biała. W ekipie z I ligi wystąpił jak dotąd we wszystkich meczach i tylko w trzech nie od początku. Do bramki rywala trafił jeden raz, w pojedynku z Zagłębiem Sosnowiec.
Kamil Sylwestrzak:
Były kapitan Korony opuszczał Kielce nie będąc w pełni zdrowym i trochę czasu zajął mu powrót do optymalnej dyspozycji. Nie licząc dwóch epizodów, „Małpa” wskoczył na dobre do składu Wisły Płock dopiero w 11. kolejce LOTTO Ekstraklasy. Od tego momentu lewy obrońca nie oddał jednak placu gry nawet na minutę i z każdym następnym spotkaniem buduje swoją pozycję w klubie z Mazowsza.
Dariusz Trela:
Jeśli pechowcem nazwaliśmy Bartłomieja Pawłowskiego, to aż trudno znaleźć określenie w przypadku byłego bramkarza Żółto-czerwonych. Trela zaczął sezon w wyjściowym składzie Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, ale już w 2. kolejce doznał wstrząśnienia mózgu i musiał odpocząć od futbolu. Do bramki wrócił jeszcze w sierpniu na wyjazdowy pojedynek „Słoników” z Pogonią Szczecin. Jego drużyna przegrała to starcie aż 0:5. Od tej pory golkiper nie pojawił się na ligowym boisku już ani razu.
Trener Marcin Brosz:
Kibice Korony długo nie mogli przeboleć straty szkoleniowca, który znakomicie poprowadził klub w bardzo trudnym i niekomfortowym okresie. Sam trener z kolei objął spadkowicza z Ekstraklasy – Górnika Zabrze. Wszyscy na Śląsku liczą oczywiście na szybki powrót do elity, dlatego nie może dziwić fakt, że obecnie losy Brosza wcale nie są takie pewne. 8. miejsce w tabeli i 8 punktów straty do strefy gwarantującej awans to nie jest wynik, jakiego spodziewano się przy Roosvelta.
fot. Paula Duda / Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
Podobnie z Wiluszem, kontrakt też do 06.2017 i poza Kielcami idzie mu jak miłej pani w deszczu. Ale gorszy od Dejmka nie będzie.
Obyśmy już wiosną mogli przeczytać podobny artykuł uzupełniony o Wierchowcowa, Przybyłę i Zająca oraz Peskovicia.