To nie jest pierwszy raz kiedy nie wykorzystujemy swoich świetnych szans
Kielczanie mogli już w piątek cieszyć się z utrzymania w Ekstraklasie. Mimo ogromnej przewagi nad zespołem Podbeskidzia, żółto-czerwoni nie wykorzystali swoich licznych szans. Gospodarze skorzystali z nieporadność rywali i wyrównali w ostatniej akcji meczu. - Taka jest piłka. Co weźmie, to za chwilę odda. To nie jest pierwszy raz, kiedy nie wykorzystujemy swoich świetnych szans - mówi trener Korony, Marcin Brosz.
Marcin Brosz [trener, Korona Kielce]: - Wiedzieliśmy jak ciężko gra się tutaj, na Podbeskidziu. Zawsze gra się tutaj ciężko, poza tym wiedzieliśmy, o co gra Podbeskidzie. Nie ukrywam, że liczyliśmy na to, że zdobędziemy bramkę i będziemy kontrolowali przebieg tego meczu. Dzisiaj szczęście dopisało gościom, czego ostatnio im brakowało. Taka jest piłka. Co weźmie, to za chwilę odda. Nam pozostało przygotować się do kolejnego meczu. To nie jest pierwszy raz, kiedy nie wykorzystujemy swoich świetnych szans. Przypomnę mecz z Łęczną, gdzie mieliśmy dużo więcej sytuacji i mogło się to różnie skończyć. Pracujemy nad tym, aby grać lepiej. Jak widać stres powoduje, że w prostych sytuacjach, wykończenie nie jest takie proste. To kolejny mecz z którego musimy wyciągnąć wnioski. Tak też zrobimy.
Robert Podoliński [trener, Podbeskidzie Bielsko-Biała]: - Ten mecz możemy podzielić na kilka fragmentów. Do 30. minuty Podbeskidzie nie potrafiło wymienić czterech celnych podać. Nie graliśmy tego, co zaczęliśmy robić po stracie bramki. Szkoda, że musieliśmy czekać aż dostaniemy gonga. W drugiej połowie musieliśmy wyjść wyżej. Dzięki Bogu goście nie strzelili nam bramki, a do nas uśmiechnęło się szczęście. Bardzo ciężko było coś strzelić dzisiaj Korony. Nie ma wielu drużyn z tak dobrą parą stoperów. Co prawda przedzieraliśmy się skrzydłami, ale środkowi obrońcy wszystko wybijali.
Nie będę odkrywczy kiedy powiem, że bez trzech podstawowych zawodników każda drużyna nie gra swojego maksimum. Mieliśmy problem i mam nadzieję, że to się potrafi. Jestem dumny z tej drużyny, że mimo osłabienia potrafiliśmy zdobyć punkt przy groźnej Koronie. Jesteśmy w grze. Nie umarliśmy, mimo tego, że w 93. minucie pojawiła się już linia ciągła. Pacjent umarł, ale się wylizał. Dziękuję za remis. Oby to był sygnał. Liczę na to, że szczęście się do nas uśmiechnie i mamy już fatum za sobą.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
100% racji .
Dawniej jak był wyjazd to przykro było patrzeć jak nas przeciwnik potrafił zdominować.
A teraz miło popatrzeć na walczącą Koronę.
Chciałbym się dowiedzieć co Brosz ma na myśli wprowadzając na skrzydło Gabovsa już kolejny raz. Taka zmiana nie daje kompletnie nic, w obronie Rymaniakowi nie za bardzo pomaga, w ofensywie jest dramatycznie słaby. Chyba lepiej byłoby Zająca niech się ogrywa bo w kolejnym sezonie może być tak, że zostanie jednym z podstawowych zawodników.