Jestem dumny z mojego zespołu. Znów podnieśliśmy się w ciężkim momencie
Korona wzięła przykład z kieleckich szczypiornistów i postanowiła urządzić swoim kibicom prawdziwy horror w końcówce spotkania. Na kwadrans przed końcem było 0:2, jednak wtedy żółto-czerwoni na czele z Airamem Cabrerą wzięli się za odrabianie strat, co pozwoliło doprowadzić do remisu. - Jestem dumny z mojego zespołu. Kolejny raz podźwignęliśmy się w bardzo ciężkim momencie. W końcówce znów zabrakło nam 5 minut – mówi szkoleniowiec kielczan, Marcin Brosz.
Marcin Brosz (trener, Korona Kielce): - Zacznę wyjątkowo od drugiej strony. Proszę zobaczyć, co oznacza strzelenie bramki. To jest dodatkowa motywacja i jeszcze większe emocje. W pierwszej połowie mieliśmy 5-6 sytuacji, które mogliśmy zamienić na bramkę. Nas na to nie stać, aby nie wykorzystywać tylu szans. Wtedy następuje zniecierpliwienie i demotywacja. Musimy nastawić się na taki styl gry i strzelać więcej bramek.
Jestem dumny z mojego zespołu. Kolejny raz podźwignęliśmy się w bardzo ciężkim momencie. Znów zabrakło nam 5 minut. Oczywiście padną pytania, dlaczego nie graliśmy tak dobrze od początku. To logiczne. Natomiast po raz kolejny podnieśliśmy się w ciężkim momencie przed własną publicznością. Byliśmy bliscy strzelenia 3 bramki i naprawdę szkoda, że nie udało się.
Powtarzam się, ale kolejny raz pogratulować kibicom. Przez 90 minut nie było słychać z ich strony choćby jednego złego słowa. Mogę im tylko podziękować za wsparcie, które było niezwykle ważne. Jako Korona zmierzamy w jednym kierunku, tym bardziej, że teraz wkraczamy w kulminacyjny moment sezonu.
Mariusz Rumak (trener, Śląsk Wrocław): - Wiedziałem, że to będzie ciężkie spotkanie. Korona jest bardzo dobrze przygotowana do sezonu. Zagrali trzeci mecz na wysokim poziomie. To naprane godne podziwu. Spodziewaliśmy się tego, że nie będzie łatwo, ale trzeba przyznać, że to spotkanie fajnie się dla nas ułożyło. Tomek [Hołota – red.] oddał dobry strzał, przy którym pomogło nam trochę szczęścia. Ktoś tu kładł ta trawę… Nie my. Wszystko układało się to całkiem dobrze, ale przyjechaliśmy tu po trzy punkty. Mimo dobrej postawy Korony chcieliśmy wygrać. Przed nami 10 ciężkich spotkań i walki o utrzymanie.
Skład był dzisiaj inny, bo trzeba było przeprowadzić pewne korekty. Wyszło ich pięć. Ze składu z powodu kontuzji wypadł Kokoszka i Kiełb. Przyznam szczerze, że bardzo chciałem wziąć na ten mecz Jacka. On schodził z wczorajszego treningu ze łzami w oczach. Był bardzo zdeterminowany, aby wystąpić. Niestety nie udało się.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze