Trzeba liczyć się z tym, że budujemy ten zespół od podstaw
Po fatalnej porażce w Szczecinie piłkarze Korony mają szansę na zmazanie plamy przed własną publicznością. Pierwszy mecz w nowym roku na Kolporter Arenie jest także idealnym momentem, aby przełamać niekorzystną serię siedmiu meczów bez zwycięstwa. - Nikt nie lubi przegrywać, a nawet remisować. Sport ma to do siebie, że im człowiek bardziej upada, tym większą klasę pokazuje, kiedy wstaje. Teraz chcemy pokazać, ze Kielce są silną drużyną – mówi trener, Marcin Brosz.
- Prawdziwego człowieka sportu poznaje się w trudnych momentach. Mamy charakterny zespół. Ostatnie spotkania to były prawdziwe ciosy. My wciąż podnosimy się z tych upadków. W moich zawodnikach jest ogromna wiara i będziemy walczyć - Trzeba się jednak liczyć z tym, że ten zespół budujemy od podstaw. Ci chłopcy wciąż się rozwijają i idą do przodu – dodaje szkoleniowiec.
Mimo porażki w Szczecinie, w grze kielczan było kilka aspektów, z których można wyciągnąć pozytywne wnioski. - Pierwsze 45 minut pokazało, że jest to Korona, do której dążymy. Fragmentami to wyglądało naprawdę dobrze, ale mecz trwa 90 minut. Dużo jeszcze przed nami i musimy ciągle wyłapywać nasze słabsze momenty i ciężko pracować. To musi w pewnym momencie przynieść efekt. Rozumiem, że kolejne mecze uciekają, ale to nieuniknione w sporcie. Musimy dawać sobie z tym radę – stwierdza trener.
Po chwili dodaje jednak, że porażka nikogo nie może cieszyć w kieleckim obozie. - Jako zespół nie zdaliśmy egzaminu, bo nie zdobyliśmy punktów, a na to liczyliśmy. Rozliczamy drużynę zarówno z gry defensywnej i ofensywnej. Kiedy podsumowujemy całość musimy mówić o drużyne. Jesteśmy kolektywem. Ostatnie spotkanie pokazało, że w pierwszej połowie, kiedy te formacje były ułożone blisko siebie, to nic nam nie groziło. W drugiej części przestrzenie się zwiększyły. Przegraliśmy jako zespół. Zabrakło konsekwencji i spokoju w rozegraniu – wymienia Brosz.
Kielczanie nie chcą już wracać myślami do spotkania w Szczecinie. Korona skupia się na sobotnim spotkaniu, które będzie pierwszym w tym roku spotkaniem przed własną publicznością.
– Piłka nożna ma to do siebie, że nie można patrzeć wstecz. Teraz koncentrujemy się już na najbliższym meczu, który gramy w sobotę na Kolporter Arenie i to jest dla nas najważniejsze. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać, ale jak życie pokazuje, że nie tylko my, ale także kluby lepsze od nas wygrywają mecze, które przegrywali do 88 minuty. Dlatego piłka jest nieobliczalna i nieprzewidywalna i to dlatego ją kochamy – tłumaczy Brosz.
W sobotę trener Brosz nie będzie mógł wystawić w pierwszej jedenastce z Bartłomieja Pawłowskiego, który z powodu zapisu w kontrakcie nie może wystąpić w tym meczu. - Kadra jest silna. Chłopcy pokazali na obozach, że każdy chce grać. Wszyscy rywalizują o miejsce w składzie i to jest taki moment, że bierzemy pod uwagę różne możliwości. Tomek [Zając – red.] jest na tej pozycji naturalnym zmiennikiem. W meczach z Serbami, czy z Astrą grał bardzo dobrze. On był przygotowany na taką ewentualność. Wiedzieliśmy, że Bartek nie wystąpi w drugiej kolejce – komentuje trener żółto-czerwonych.
- Jest także Siergiej, jednakże wstawiając go, musimy przemeblować trochę skład, bo będzie to czwarty zawodnik spoza Unii Europejskiej, ale również bierzemy to pod uwagę. Rozważamy także możliwość z Marcinem Cebulą na skrzydle, bo rozegrał na tej pozycji kilka spotkań i wyglądało to nieźle. Jak widać mamy wiele możliwości – kontynuuje.
Jednym z najlepszych zawodników na boisko był Airam Cabrera, który zaliczył w tym meczu asystę oraz bramkę. Trener pochlebnie ocenia postawę Hiszpana. - Cabrera wykonał bardzo ciężką pracę. Od pierwszej do ostatniej jego minuty na boisku i zrobił swoje. Lepiej zagrać 60 minut na odpowiednim poziomie niż 90 i tylko wyjść na boisko. Tak to ma wyglądać. Mamy zmienników na tej pozycji. Wszedł Przemek [Trytko - red.] i Łukasz [Sekulski – red.]. Jest także Michał Przybyła. Jak widać każdy chce grać, a jest to jedna z tych pozycji, którą bierzemy pod uwagę przy zmianie – twierdzi Brosz.
Lechia Gdańsk jest zespołem, który przeszedł sporą metamorfozę przed rundą wiosenną. Lechiści udowodnili w pierwszy spotkaniu, że są klasowym zespołem, pokonując przed własną publicznością Podbeskidzie 5:0. – Zapraszamy wszystkich kibiców. Mają w kadrze wielu reprezentantów Polski i innych nacji. Lechia ma swoje ambicje, ale my także – twierdzi Brosz.
- Najgorsze są takie dni jak teraz, gdy muszę tutaj stać i tłumaczyć. Najlepiej dla nas byłoby wyjść dziś na boisko i udowodnić wszystkim, że jako zespół się rozwijamy, mamy ogromny potencjał i chcemy wygrywać dla Kielc. Musimy jednak poczekać jeszcze przez dwa dni – podsumowuje trener Korony Kielce.
Wasze komentarze
z drewna to można figurki rzeźbić....