Popełniliśmy jeden błąd. Ja zrobiłem „pajacyka”, a Radek był zasłonięty
Korona Kielce przerwała swoją niezwykle udaną serię bez porażki w meczach wyjazdowych i przegrała w Białymstoku z Jagiellonią 1:0. - Początek trochę przespaliśmy i ta bramka była bardzo przypadkowa. Straciliśmy ją w nieoczekiwanym momencie i przez cały mecz walczyliśmy o odrobienie strat. Mimo wszystko chcieliśmy zdobyć tutaj komplet punktów, ale nie udało się nawet zremisować - ocenia obrońca kielczan, Maciej Wilusz.
- Daliśmy się zaskoczyć tym, na co trener nas uczulał przed spotkaniem Mieliśmy nie dać sobie strzelić sobie bramki w pierwszych minutach, bo Jagiellonia się cofnie i będzie grała z kontry. Niestety, nie ustrzegliśmy się tego i nasza wolna organizacja przy stałym fragmencie gry spowodowała to, że wykorzystali nasz jedyny błąd i to oni cieszą się ze zwycięstwa - dodaje golkiper, Zbigniew Małkowski.
Jedyna bramka w tym spotkaniu padła po błędzie kieleckiej defensywy, która pozwoliła na bardzo wiele Fedorowi Cernychowi. - Zrobiłem tak zwanego „pajacyka”, a on dzióbnął piłkę nad moją nogą. Radek (Dejmek - red.) mówi, że stał z moimi plecami i nie widział zupełnie piłki. Tak się czasem zdarza - opisuje sytuację bramkarz.
W drugiej połowie stroną dominującą była Korona. - Jesteśmy na siebie źli, bo wiemy, że zrobiliśmy wszystko, aby ten mecz wygrać. Staraliśmy się stworzyć jak najwięcej sytuacji, lecz niestety - nic nie chciało dzisiaj wpaść i pozostaje bardzo duży niedosyt - wyznaje Wilusz.
Porażka z Jagiellonią zakończyła niezwykle udaną serię piłkarzy Marcina Brosza. - Skończyła się jedna seria, ale głowa do góry. Teraz rozpocznie się nowa, tym razem na własnym stadionie. Suma szczęścia równa się zero i w piątek będziemy się cieszyć ze zwycięstwa. Mówiłem już o tym kolegą, gdyż w sobotę są andrzejki - kończy Małkowski.
Z Białegostoku - Wojciech Staniec
fot. Paula Duda
Wasze komentarze