Mniej jadu, więcej spokoju. Jeszcze nic nie wymknęło się z rąk
Przeraża mnie fala krytyki, jaka w jeden wieczór spadła na zespół Korony Kielce. Porażka w ważnym meczu, skomplikowanie sobie sytuacji już na samym starcie rundy finałowej i wprowadzenie nerwowości – to wszystko fakty. Ale czy można zapomnieć o szeregu poprzednich spotkań tylko po tym jednym? Wiele osób wyrzuciło z pamięci, co tak mocno cieszyło je przez ostatnie miesiące…
Na początku chciałem zaznaczyć, że – moim zdaniem – Korona nie zagrała beznadziejnego meczu. Słupek Pyłypczuka, słupek Leandro, wybicie piłki z linii po strzale Carlosa – to w żadnym stopniu nie było nawiązanie do pamiętnej, zimowej potyczki z Cracovią. W piątek na Kolporter Arenie kielczanom zwyczajnie nie wyszło.
Raz, że byli nieco słabiej dysponowani niż zwykle, z czym pewnie sami się zgadzają, co też powiedział chociażby zawodnik Ruchu, Marek Zieńczuk. Dwa, że mieli sporo pecha, bo rzadko się zdarza w jednym meczu, aby piłka dwa razy odbijała się od wewnętrznej strony słupka i nie wpadała do bramki.
Można się spierać, czy to pierwsze czy drugie słabsze spotkanie Korony na wiosnę. Nie najlepiej było w starciu z Wisłą Kraków, chociaż tam też, przy odrobinie większej dozie szczęścia, można było coś ugrać. Tu już jednak musi się zapalić lampka ostrzegawcza. Rozważamy – pierwsze czy drugie słabsze spotkanie w tym roku. Pierwsze czy drugie. A w chwili pisania tego tekstu mamy 9 maja. Większość ekstraklasowych drużyn z tym problemem borykała się jeszcze w lutym.
Liczba niepochlebnych komentarzy jest zatrważająca. Trzeba być naprawdę sporym „hejterem” z definicji, aby atakować drużynę w niewybredny sposób po tym jednym meczu z Ruchem. Brak zaangażowania? Teorie spiskowe, że drużynie nie chce się grać, bo nie wiadomo co z wygasającymi kontraktami? Czy nawet zarzucanie symulacji kontuzjowanemu Pawłowi Golańskiemu? To nawet nie jest śmieszne. To jest żałosne.
Nie jestem w stanie uwierzyć, że którykolwiek z piłkarzy celowo mógłby przejść obok meczu, aby „oszczędzać się” przed transferem do innego klubu. Nie pozwoliliby mu na to koledzy w drużynie, nie pozwoliłby mu też trener Ryszard Tarasiewicz. To jest po prostu niemożliwe. A jeśli ktoś w słabszej formie sportowej upatruje spiskowej teorii dziejów, to już jego problem. Problem z urojeniami.
Wystarczyło, że w meczu z Ruchem dołek dopadł Oliviera Kapo i Luisa Carlosa. Ci zawodnicy są tak ważni dla Korony, że gdy oni nie zagrają na najwyższych obrotach, ale i ich koledzy nie będą się specjalnie ponad nich wywyższać, to żółto-czerwoni tracą więcej niż połowę siły rażenia. I tak było w piątek. Po prostu, po sportowemu, jak to w piłce często bywa.
Sytuacja stała się gorsza, ale w żadnym wypadku nie jest beznadziejna czy tragiczna. Faktem jest jednak, że kielczanie pojadą do Bydgoszczy z nożem na gardle. Zmotywowany na 300% Zawisza to będzie bardzo ciężki rywal. Wierzę jednak, że po piątkowej wpadce z Ruchem z takim samym, a nawet większym zaangażowaniem do starcia z bydgoszczanami przystąpi ekipa Tarasiewicza.
A co do kontraktów… To już ostatni dzwonek, panie prezesie. Rozumiem, że Korona nie może nic obiecywać, póki nie jest pewna utrzymania w ekstraklasie, ale tak się nie da funkcjonować na dłuższą metę w klubie piłkarskim. Nie możemy czekać do 37. kolejki, nie możemy czekać do czerwca. Czas na rozmowy jest tu i teraz, choć to i tak już trochę za późno.
Ale spokojnie. Wszystko jest jeszcze do zrobienia: na boisku i w gabinetach.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
Jak na dobrą sprawę to nic nie wie i o niczym nie decyduje!
Nie od niego zależy KASA na następny sezon, nie on wydaje decyzję co do przyszłości klubu i nie ma on wpływu na to czy Korona zostanie czy spadnie! Zwykły figurant, bo być musi!
Wel zmarnował potencjał Korony i TYLKO ON! ponosi odpowiedzialność za obecny podły stan klubu. Mając przydupasów za radnych nie zrobił NIC! by rozwijać klub, znaleźć sponsorów czy kupca.
Obsadził kolesiami kolejną spółkę miejską i lekką ręką wydawał miliony z kasy miasta. Trzeba być zupełnie bez wyobraźni sądząc,że taki stan będzie trwał wiecznie!
I właśnie się skończył! I tylko smród zostanie......
Sprawdził sie gdy ostatnio nie grał Paweł - był wtedy najlepszy !!!!!
Nie chcę się w temacie rozpisywać bo to nie jest miejsce daj adres priv i porozmawiamy