Ciekawie w pierwszej połowie, jednostronnie w drugiej. Vive wygrało z Wybrzeżem
Plan wykonany – tak najkrócej można skwitować środowy wyjazdowy mecz Vive Tauronu Kielce w PGNiG Superliga. Scenariusz był podobny: ciekawa pierwsza połowa, a potem „odjazd” mistrzów Polski. Ostatecznie żółto-biało-niebiescy wygrali z Wybrzeżem Gdańsk 29:40. A już w sobotę czeka nas prawdziwa uczta handballowa – Vive we własnej hali zagrają z francuskim Montpellier. Będzie to rewanżowe spotkanie 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Pierwsza połowa była interesująca. Co prawda od początku widać było przewagę fizyczną i sportową przyjezdnych, ale Wybrzeże radziło sobie bardzo dzielnie. Gospodarze zaskakiwali celnymi i silnymi rzutami z dystansu, ciekawymi rozwiązaniami w ataku pozycyjnym, ale przede wszystkim determinacją. Chwilami nieco słabiej radzili sobie w obronie, co bezlitośnie wykorzystywali kielczanie.
Skuteczny pod bramką Wybrzeża był Karol Bielecki. Dobrze funkcjonowały też skrzydła, w których zabrakło Ivana Cupicia (poza nim do Gdańska nie pojechali Krzysztof Lijewski, Julen Aginagalde i Denis Buntić). Na plus należy zaliczyć też występ Michała Jureckiego (mimo niepotrzebnego faulu, który skutkował jedyną (!) dwuminutową karą w tej połowie), a także Tomasza Rosińskiego.
Vive przez niemal całą połowę utrzymał 3-4 bramkowe prowadzenie, choć w pewnym momencie gdańszczanie zdołali zmniejszyć stratę do tylko jednego gola. Zaraz jednak po tym zostali skarceni przez mistrzów Polski, którzy ostatecznie do szatni schodzili z trzema bramkami przewagi.
Po przerwie kary zaczęli łapać gracze z Gdańska, co ułatwiło sprawę kielczanom. Mimo ambitnej postawy Wybrzeża, Vive zaczęło odjeżdżać przeciwnikom w statystykach. Dobrze na parkiecie – zarówno w ataku, jak i w obronie – radził sobie Grzegorz Tkaczyk. Wysoką formę bezustannie utrzymywał także Tobias Reichmann. Bardzo dobrze do kontr biegał także Manuel Strlek. Lepiej też w bramce niż Sławomir Szmal w pierwszej części spotkania spisywał się Marin Sego.
Przewaga mistrzów Polski rosła praktycznie z każdą minutą. To była już lekcja handballa dla młodych graczy z Trójmiasta, którzy zaczęli tracić siły i koncentrację. Ich gra w ostatnich minutach była już bardziej pokazem frustracji i niemocy, ale akurat ten obrazek znamy z niemal wszystkich meczów drużyny Tałanta Dujszebajewa w lidze polskiej.
Następny mecz Vive oczywiście już w sobotę, gdy kielczanie we własnej hali zmierzą się z Montpellier. To spotkanie rozpocznie się o godz. 15.30.
Wybrzeże Gdańsk – Vive Tauron Kielce 29:40 (17:20)
Wybrzeże: Plaszczak, Sokołowski - Rogulski 5, Rakowski 3, Kornecki 5, Kondriatuk 6, Lijewski 3, Papaj 2, Mogielnicki 2, Abram 3
Vive: Szmal, Sego - Strlek 3, Rosiński 3, Bielecki 5, Chrapkowski 2, Reichmann 11, Musa 1, Tkaczyk 5, Jurecki 4, Zorman 2, Grabarczyk 1, Jachlewski 3