Pochwały dla wielu, ale reżyser był jeden. Kluczowa rola Pająka
Effector Kielce pokonał AZS Olsztyn w końcówce fazy zasadniczej PlusLigi i tym samym przerwał serię siedmiu porażek oraz opuścił ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Choć kielecka ekipa miała problemy kadrowe, w końcu pokazała, że potrafi zagrać jako kolektyw. – Wszystko to dzięki „Spajderowi”, bardzo mądrze pokierował naszą grą – ocenia trener Dariusz Daszkiewicz.
Kibice, którzy zdecydowali się spędzić niedzielne popołudnie z siatkówką w Kielcach, na brak emocji narzekać nie mogli. Drużyna Effectora zagrała dobry mecz, pełen zwrotów akcji i - co najważniejsze - w końcu zapisała na swoim koncie cenne zwycięstwo.
Dlaczego cenne? Ponieważ kielecki zespół zrównał się punktowo z AZS-em Częstochowa i zajmuje 13. miejsce, przegrywając jedynie różnicą setów. Najważniejsze jest jednak to, że na boisku w końcu widać było prawdziwe zaangażowanie i walkę. Zawodnicy wyraźnie odblokowali swoje głowy, nie popełniali masy prostych błędów i współpracowali ze sobą na boisku.
Pierwsze dwie partie, choć przegrane, dawały nadzieję, że ten mecz może wyglądać inaczej. – W dwóch pierwszych setach to zespół z Olsztyna wysoko zawiesił poprzeczkę. Mieliśmy problemy z przyjęciem i nie mogliśmy wyprowadzać skutecznych kontrataków. Co do trzeciej i czwartej partii, wydaje mi się, że nasi przeciwnicy opadli z sił i chęć gry po wygranym przez nas secie trochę ich opuściła- komentuje kielecki kapitan, Sławomir Jungiewicz
Choć nie wszyscy podopieczni trenera Daszkiewicza byli w pełni gotowi do gry, pokazali, że potrafią zmobilizować się do walki i pokazać, na co ich stać. – Chorzy byli Sławek Jungiewicz, Bartek Kaczmarek i Adrian Staszewszki, który pojawił się dopiero dzisiaj na rozruchu i nie czuł się najlepiej. Wielkie słowa uznania dla niego, bo pomimo niedyspozycji spisał się bardzo dobrze i przede wszystkim utrzymał przyjęcie. Świetna zmiana Sławka, który odblokował nam pierwszą i drugą strefę. Na pochwały zasługują także środkowi i Adrian Buchowski. Wszystko to jednak dzięki „Spajderowi” [Grzegorzowi Pająkowi - red.], który bardzo mądrze pokierował naszą grą- mówi Daszkiewicz.
Nie wiadomo, kiedy do gry powróci Rozalin Penchev. Bułgarski przyjmujący, który ostatnio zasłabł na treningu, oglądał mecz przeciwko AZS-owi z trybun.
fot. Mateusz Kępiński
Wasze komentarze