Korona nie dała się Węgrom. Sparingowy remis i powrót Nono!
Bezbramkowym remisem zakończył się pierwszy mecz kontrolny w wykonaniu Korony Kielce. Żółto-czerwoni nie zdołali nic strzelić ekipie Nyíregyháza Spartacus FC, a na pocieszenie zostaje "zero" z tyłu.
Przypomnijmy, że obóz przygotowawczy Koroniarzy trwa od 11 stycznia. To właśnie tego dnia 28-osobowa drużyna wyleciała do nieco cieplejszej Turcji, gdzie spędzi najbliższe dni. Nad Morzem Śródziemnym kielczanie będą nie tylko trenować, ale też rozgrywać spotkania sparingowe.
I właśnie do takiego meczu doszło we wtorek. Podopieczni Jacka Zielińskiego wyszli na boisko o godzinie 13.00 czasu polskiego, a jej rywalem było węgierskie Nyíregyháza Spartacus FC, a więc ósmy zespół rodzimej ligi (na dwanaście miejsc). Dorobek ligowy nie imponuje, bo składa się nań pięć zwycięstw, trzy remisy oraz dziewięć porażek.
Kielczanie do tego starcia przystąpili w nieco kombinowanym składzie, gdyż na boisku zameldowali się między innymi 17-letni Konrad Ciszek, czy równie młody Bartłomiej Smolarczyk, którzy swoją dojrzałość boiskową prezentował nie tylko na ekstraklasowych boiskach, ale też w składzie młodzieżowej reprezentacji Polski. Zaskoczeniem mogło być też postawienie na Wojciecha Kamińskiego.
Na tureckim boisku niemoc strzelecką próbował w pierwszej połowie przełamać Jewgienij Szykawka, lecz ta sztuka ponownie mu się nie udała. Korona generalnie oddała bardzo małą ilość strzałów, a gra toczyła się przede wszystkim w środku pola. Stąd decyzja szkoleniowca Zielińskiego o dokonaniu kilku zmian, dokładnie ośmiu. Do gry sygnowani zostali między innymi Adrian Dalmau i Daniel Bąk, a więc doszło do zmiany taktycznej, gdzie żółto-czerwoni postawili na dwóch napastników. Siłę ofensywną miał uzupełnić wystawiony do gry w tej połowie Martin Remacle.
Jednak to nie Belg był najbardziej oczekiwaną gwiazdą programu wtorkowego sparingu. Doszło do sytuacji przełomowej, ponieważ na murawie zameldował się długo wyczekiwany Nono. Hiszpan przez kontuzję kolana długo był poza grą, co jednak nie przeszkodziło mu w powrocie do liderowania środkiem pola. Czołowy kielecki zawodnik chętnie rozgrywał i jak zawsze ochoczo brał na swoje barki odpowiedzialność za wyprowadzanie piłki do przodu.
Wrócił�♥️ pic.twitter.com/Ny4SsUiW4H
— Michał Gajos (@M1cha7G) January 14, 2025
Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego zainicjował najciekawszą akcję Korony Kielce. Nono rozprowadził futbolówkę na lewą do Matuszewskiego, a ten centrował do Dalmau. Hiszpan z główki próbował zdobyć gola, jednak golkiper węgierskiego klubu stanął na wysokości zadania parując strzał za linię końcową i tym samym zachowując czyste konto.
W końcówce kielczanie znacząco przeważali zamykając rywali na ich własnej połowie, jednak to nie przełożyło się na jakąkolwiek zdobycz bramkową. Szansa na gole dopiero 18 stycznia. Tego dnia Korona zmierzy się z koreańskim Gangwon.
Korona I połowa: Dziekoński; Pięczek, Ciszek, Smolarczyk, Zwoźny; Nagamatsu, Kamiński, Konstantyn, Fornalczyk, Błanik; Szykawka.
Korona II połowa: Dziekoński (71’ Mikliewicz); Seweryś, Matuszewski, Resta, Kamiński; Nagamatsu (59’ Nono), Remacle, Strzeboński, Długosz (59’ Ciszek); Bąk, Dalamu.
Fot. Mateusz Kaleta