Bohater Szykawka. Korona wygrywa po bramce w ostatniej akcji meczu
Korona Kielce wygrała 2:1 z Jagiellonią Białystok. Niesamowita końcówka kielczan. Bramkę w ostatniej akcji meczu zdobył Evgeniy Szykawka, zapewniając arcyważne trzy punkty żółto-czerwonym.
Kamila Kuzera mógł w tym meczu skorzystać wreszcie z Jacka Podgórskiego oraz Dawida Błanika. Obaj skrzydłowi pojawili się jednak na ławce rezerwowych. Z kolei w pierwszym składzie zameldował się Dalibor Takac, zastępując pauzującego za nadmiar kartek Nono.
Pierwsze minuty pojedynku należały do gości. Piłkarze Jagiellonii częściej operowali piłką na połowie Korony. Gracze Siemieńca szukali akcji w trójkątach czy penetrujących podań po kombinacyjnych wymianach. Miejscowi ocknęli w okolicach 10. minuty, kiedy wreszcie nieco więcej miejsca w środku pola znalazł sobie Petrow. Ukrainiec rozciągnął grę do Zatora, a te groźne zacentrował w kierunku Szykawki.
Spotkanie przez większą cześć premierowej połowy zawodów toczyła się w swoistym charakterze wahadła. Raz to przyjezdni dłużej operowali futbolówką, w kolejnych fazach kontrolę przejmowała ekipa Kuzery. Nieco groźniejsza wydawała się jednak "Jaga", która finalnie zmaterializowała swoją dobrą postawę i rosnące zagrożenie z jej strony bramką Jesusa Imaza. Hiszpański atakujący skorzystał z udanego przebicia piłki przez Israela Puerto po rzucie rożnym i z najbliższej odległości zamienił strzał na prowadzenie. W 36. minucie było 1:0.
Ze strony kielczan zabrakło stanowczej odpowiedzi. Do końca pierwszej połowy żółto-czerwoni nie pokusili się o niepokojenie Zlatana Alomerovicia między słupkami bramki białostoczan. Koroniarze zeszli do szatni z dużym postanowieniem poprawy, przegrywając.
Kamil Kuzera musiał poszukać zmian, dlatego zdecydował się na roszadę personalną. Na placu gry zameldował się Jacek Podgórski, zastępując Marcusa Godinho. Gospodarze wyglądali nieco lepiej po wznowieniu rywalizacji, przejęli kontrolę nad meczem i coraz groźniej atakowali w stronę pola karnego rywali. Optyczna przewaga kielczan z biegiem czasu znów się jednak zatarła. Gracze z Podlasia byli tego dnia dobrze dysponowani i pomimo prowadzenia, to oni konkretnej atakowali, to z ich strony pachniało kolejnym trafieniem.
Złocisto-krwiści dość niefrasobliwie starali się odrobić rezultat i odnaleźć siebie. Ekipa Kamila Kuzery długimi fragmentami nie przypominała bowiem tego zespołu z początku rundy wiosennej. Czas uciekał, nadzieje zdawały się ulatywać i właśnie w tym momencie Korona przełamała niemoc. Marius Briceag zdecydował się na wysokie zagranie w kierunku pola karnego. Tam niespodziewanie odnalazł się Dominick Zator. Kanadyjczyk wygrał pojedynek główkowy, oddał kontrujący strzał w długi róg bramki Alomerovicia, umieszczając futbolówkę za kołnierzem byłego golkipera kielczan.
To był impuls dla miejscowych. Korona zyskała więcej swobody oraz nową energię, którą miała spożytkować, zdobywając gola na 2:1. Swoje szanse miał Kacper Kostorz, a najbliżej uszczęśliwienia 10 tysięcy widzów na Suzuki Arenie był Dawid Błanik, marnując okazję sam na sam.
Finalny cios wisiał jednak w powietrzu. I rzeczywiście powędrował prosto na wątrobę białostoczan. Bohaterem Korony został Evgeniy Szykawka. Białorusin zamienił ostatnią akcję meczu, którym był rzut rożny, na decydujące trafnie, wprawiając w ekstazę fanów przy Ściegiennego. Co ciekawe skorzystał na zgranej piłce przez Dominicka Zatora. Ten tym samym skończył zawody z golem i asystą.
Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 2:1 (0:1)
Bramki: Zator 79', Szykawka 95' – Imaz 36'
Korona: Forenc; Briceag, Malarczyk, Trojak, Zator; Łukowski (Kiełb 89'), Takac (Błanik 69'), Petrow, Deaconu, Godinho (Podgórski 46'); Szykawka.
Jagiellonia: Alomerović; Stojnović, Puerto, Romańczuk (Kupisz 46'), Nene, Imaz, Prikryl (Nguiamba 77'), Sacek, Wdowik (Lewicki 66'), Gual (Mena 77'), Skrzypczak.
Kartki: Gual
fot. Maciej Urban