Trudny mecz, ale cenny remis w Szczecinie. Korona okradziona z gola?
Korona Kielce zremisowała bezbramkowo na wyjeździe z Pogonią Szczecin. Podopieczni Kamila Kuzery w meczu 25. serii gier skupili się głównie na zachowaniu czystego konta. Dużym sprzymierzeńcem gości był również system VAR, który najpierw odwołał rzut karny dla rywala, a następnie bramkę. Finalnie żółto-czerwonych trzeba pochwalić za konsekwentną defensywę.
W składzie kielczan doszło do jednej zmiany. W Kielcach został Piotr Malarczyk, który nie uporał się z przeziębieniem, to wywołało małe domino roszad. Jego miejsce na środku defensywy zajął Dominick Zator, z kolei na prawej flance obrony wystąpił Marcus Godinho. Piętro wyżej od pierwszej minuty wystąpił za to Dawid Błanik.
Pierwsze minuty tego pojedynku wskazywały na to, że decydującym aspektem będą walory piłkarskie. Pogoń kilkukrotnie zdołała zagrozić Koronie, dzięki grze kombinacyjnej na jeden, dwa kontakty. Najniebezpieczniej było w 15. minucie rywalizacji, gdy Łęgowski przerzucił piłkę do Kowalczyka, ten zgrał futbolówkę do Grosickiego, a skrzydłowy zakończył tę składną akcję uderzeniem w poprzeczkę.
Niespełna 120 sekund Portowcy zaatakowali ponownie. Znów w roli głównej wystąpił reprezentant Polski, który to tym razem wywalczył rzut karny dla swojego zespołu po wątpliwym faulu Kyryło Petrowa. VAR wkroczył do akcji, ale nie wziął pod uwagę przewinienia Ukraińca, a pozycję spaloną gracza gospodarzy, co dało postawę do odwołania pierwotnej decyzji.
Gospodarze wyglądali bardzo dobrze z piłką przy nodze, z kolei goście wyglądali nieswojo, notując bardzo statyczny fragment pojedynku. Żółto-czerwoni byli mało agresywni na przedpolu własnej bramki, co torowało drogę do kolejnych szans rywalom. Na szczęście niezwykle skoncentrowany i pewny w destrukcyjnych działaniach był Dominick Zator. Kanadyjczyk zamieniał się w magnes, przyciągając piłkę na swoje ciało po strzałach czy indywidualnych rajdach szczecinian.
Tuż przed przerwą kielczanie otrzymali bolesny cios w postaci straty jednego ze swoich graczy. Boisko z urazem łydki musiał opuścić Kyryło Petrow. Jego miejsce zajął Dalibor Takac. Złocisto-krwiści do ostatniej sekundy pierwszej połowy musieli drżeć o czyste konto, wydaje się, że tylko złe decyzje Pogoni lub odrobina szczęścia w tyłach uchroniły zespół Kamila Kuzery przed stratą gola. Kielczanie tańczyli nad przepaścią, ale utrzymali wynik 0:0.
Premierowe minuty po zmianie stron nie zwiastowały zmiany obrazu gry. Kielczanie nie mogli poradzić sobie narastającymi atakami miejscowych. Piłkarze beniaminka byli bardzo nerwowi, nie potrafili zwalczyć kolejnych szarż Portowców, a gdy już odebrali piłkę zawodzili przy wyprowadzeniu akcji od linii obrony. Tuż przed wybiciem czwartego kwadransa zawodów gracze Gustavssona trafili nawet do siatki, jednak na straży Koroniarzy znów stanął system VAR, który anulował samobójczego gola Godinho po wcześniejszym zagraniu ręką Zahovicia.
Niespełna 8 minut później wydaje się, że konsultacji z system wideoweryfikacji zabrakło przy akcji Korony. Po sporym zamieszaniu przed polem karnym Pogoni, do sytuacyjnego strzału doszedł Evgeniy Szykawka. Białorusin kopnął futbolówkę w stronę bliższego słupka, ale bardzo dobrą paradą popisał się Stipicia. Natomiast jak pokazały powtórki, piłka mogła przekroczyć linię bramkową całym swoim obwodem. Na stadionie oraz przed telewizorami zabrakło wyjaśnienia tej sytuacji.
Im bliżej zakończenia rywalizacji, tym więcej z gry miała drużyna Kuzery. Żółto-czerwoni lepiej radzili sobie i przewidywali zagrania rywali. Sami również dłużej utrzymywali się w posiadaniu. W 78. minucie w ich szeregach na murawie zameldował się debiutant, Jakub Konstantyn, zmieniając Ronaldo Deaconu. 21-latek zajął pozycję na lewej flance pomocy. Z kolei drugi z rezerwowych, Jacek Podgórski został desygnowany do eksperymentalnie do centralnej strefy.
I to właśnie on był kluczem do obrony czystego konta w 86. minucie, gdy heroicznym wślizgiem zablokował strzał z czystej pozycji swojego oponenta. Kielczanie również mieli swoją piłkę meczową. Chwilę po tej okazji Łukowski wyłuskał futbolówkę spod nóg Dąbrowskiego, po czym pomknął w pole karne i wyłożył przedmiot gry do nadbiegającego Konstantyna. Młodzieżowiec został w ostatniej chwili uprzedzony przez stopera szczecinian.
Do końcowych chwil oba zespoły były w grze o komplet "oczek". Co ciekawe, ostatni głos należał do przyjezdnych. Przed kapitalną szansą stanął Łukowski, jednak jego potężny strzał kierowany pod porzeczkę zatrzymał Stipica. Po ośmiu minutach doliczonego czasu zawodów sędzia Kwiatkowski zakończył pojedynek przy stanie 0:0.
Pogoń Szczecin – Korona Kielce 0:0
Pogoń: Stipica; Wahlqvist, Triantafyllopoulos, Malec, Koutris; Dąbrowski, Łęgowski, Wędrychowski, Kowalczyk, Grosicki; Zahović.
Korona: Forenc; Godinho, Zator, Trojak, Briceag; Błanik (Podgórski 58'), Deaconu (Konstantyn 78'), Petrow (Takac 41'), Nono (Szpakowski 58'), Łukowski; Szykawka (Kostorz 78').
Kartki: Zahović – Takac
fot. https://pogonszczecin.pl/