Piłkarze chcieli podziękować za doping. Kibice opuścili "Młyn"
Do niecodziennej sytuacji doszło w sobotę na kieleckiej Suzuki Arenie. Tuż po zakończeniu spotkania z Piastem Gliwice (1:1) piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym udali się w kierunku "Młyna", by podziękować za doping. Jednak fani Korony szybko opuścili sektor.
Tym samym nie doszło do tradycyjnych podziękowań. Można się domyślić, że kibice w ten sposób najdobitniej chcieli wyrazić swoją dezaprobatę do gry i wyników żółto-czerwonych.
To zdarzenie skomentował szkoleniowiec, Leszek Ojrzyński: – Nie tylko kibice mogą być niezadowoleni. My sobie nie klaskamy i wiemy, że nie zagraliśmy tak, jakbyśmy chcieli. Dla nas najważniejsze są punkty. Kibice widzieli ataki Piasta, okopaliśmy się w polu karnym. Na pewno są rozżaleni, ale jest długo do końca ligi. Nie popisaliśmy się, ale też nie było blamażu. Mieliśmy swoje problemy. Wystarczy zobaczyć kto, ile nie trenował, albo jak wracał po długiej przerwie. Musieliśmy klecić. Chłopaki wracali po kontuzjach. Mamy jeden punkt. Nic nie drgnęło, ale są jeszcze dwa spotkania do końca.
– Nie ma co się dziwić kibicom – przyznał Dawid Błanik, zawodnik Korony Kielce. – Chcieliśmy tych punktów, tak jak oni. Jedyne co możemy zrobić, to wyciągnąć konsekwencji i zapunktować na ciężkim terenie w następnej kolejce.
Oczywiście frustracja fanów żółto-czerwonych nikogo nie dziwi, w końcu piłkarze kieleckiego klubu, włącznie z pucharowym meczem z Górnikiem Łęczna, nie dali kibicom zwycięstwa od dziewięciu spotkań.
– Sam nie miałem jeszcze nigdy takiej passy jako trener. Ale presja zacznie się dopiero na wiosnę. Już dwa razy dawałem sobie z nią radę, walcząc do samego końca. Wiadomo było, że o ten ligowy byt będziemy walczyć. Za nami 15 kolejek, jesteśmy w strefie spadkowej. Ewentualne decyzje podejmuje zarząd. Nie jestem człowiekiem, który ucieka, bo wierzę. Wiosną przyjdzie presja i trzeba będzie kozaków, by haratać te punkty. Jesień jest uboga. Trzeba się z tym mierzyć – uzupełnił Leszek Ojrzyński.
Fot. Grzegorz Ksel