Nie będę opowiadał bajek, że jest dobrze. Nie skreślajmy nas. Bądźmy razem
Sytuacja Korony Kielce jest nieciekawa. Żółto-czerwoni tkwią w passie meczów bez zwycięstwa. W minioną sobotę podopieczni Leszka Ojrzyńskiego przegrali 0:1 z Rakowem Częstochowa, co było ósmym takim spotkaniem z rzędu. Nastroje w szatni nie są jednak katastroficzne, co długim, motywacyjnym monologiem udowodnił po zawodach Bartosz Śpiączka.
Korona przegrała z liderem PKO Ekstraklasy, ale długo uprzykrzała życie ekipie Papszuna. Kielczanie mieli wykluczyć atuty rywala, kosztem uwypuklenia swoich. Żółto-czerwoni cierpieli i byli blisko urwania punktu częstochowianom, jednak w 63. minucie indywidualny błąd popełnił Roberto Corral. Hiszpan sprokurował rzut karny, a "jedenastkę" na gola zamienił jego rodak, Ivi Lopez.
- Nikt też nie wierzył w to, że przyjedziemy tu i będziemy się otwierać. Wiemy, jakby się to skończyło. Mieliśmy plan, aby grać z kontry, być blisko siebie. Długo był realizowany, natomiast przydarzył się błąd. Straciliśmy bramkę, ale mieliśmy również swoje sytuacje - ocenia Bartosz Śpiączka.
Napastnik złocisto-krwistych tuż po spotkaniu rozmawiał z dziennikarzami. Snajper usłyszał jedno pytanie, po czym wygłosił motywacyjną mowę. 31-latek apeluje o wsparcie, aby aby w zjednoczeniu przetrwać ten trudny okres.
- Sytuacja jest ciężka, ale w życiu nigdy nie można się poddać. Dużo razy byłem w gorszych sytuacjach, na kolanach, jednak zawsze się podnosiłem. Wierzę, że my też się podniesiemy. Ludzie będą mówić, że to tylko gadanie, że się nie nadajemy. Bierzemy to na klatę. Tu nie jest winien sztab, trener, dyrektor sportowy. Nie będę opowiadał bajek, że jest dobrze, bo nie jest. Jedziemy do przodu. Mamy dla kogo grać. Przyjeżdża z Kielc taka grupa kibiców i tylko ich słychać. Chciałbym im podziękować, w imieniu drużyny. Nie dajemy im teraz radości, jednak przyjedzie taki czas, że jeszcze razem będziemy śpiewać. Nie skreślajmy nas. Bądźmy razem. Tak, jak to było na początku. Teraz jest ciężki okres, on zawsze przychodzi. Nie obiecam, że skończy się happy endem, na pewno się nie poddamy - zapewnia.
Kielczan za tydzień czeka mecz o 6 punktów z Piastem Gliwice. Zawody na Suzuki Arenie rozpoczną się w sobotę o godz. 15.
fot. Grzegorz Ksel