Mamy już cztery sprokurowane karne w tym sezonie
Konrad Forenc pierwszej październikowej niedzieli 2022 roku nie zaliczy do udanych. Choć w bramce Korony Kielce dwoił się i troił, musiał skapitulować aż cztery razy. – Mamy już cztery sprokurowane karne w tym sezonie – zwraca uwagę golkiper.
– I wszystkie są za zagrania ręką. To słaba sytuacja – dopowiada Konrad Forenc. Dziś możemy gdybać, co by było, gdyby kielczanie na początku drugiej odsłony spotkania, w krótkim czasie, nie wyłapali dwóch rzutów karnych.
– Pierwsza połowa była obiecująca. Straciliśmy gola. Później jednak gest fair play ze strony gospodarzy. To była kuriozalna sytuacja. Wszystko mieliśmy we własnych rękach. Później z niczego wzięła się jedenastka. Pytałem sędziego, kto zagrał ręką, bo nie widziałem tej sytuacji. Nawet zawodnicy Jagiellonii nie protestowali. To była jednak 48. minuta. To nie oznaczało porażki – zwraca uwagę bramkarz żółto-czerwonych.
Niestety, potem było już tylko gorzej. Kielczanie próbowali zdobyć gola kontaktowego, jednak gospodarze czwartą bramką rozwiali wszelkie wątpliwości. – Musimy się podnosić, pokazywać, że potrafimy dźwigać ciężkie momenty. Nie było tego widać. Później drugi gong. Przy 1:3 było ciężko. Czekaliśmy na wyrok. Skończyło się bardzo źle, bo kolejnego gola straciliśmy po naszym rożnym. Było obiecująco, a skończyło się fatalnie – podsumowuje ten mecz Konrad Forenc.
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego w czterech meczach zainkasowali tylko jeden punkt. Bilans ostatnich starć jest bardzo niekorzystny i plasuje kielczan w dole tabeli. – Trzeba punktować. Mecz nie trwa 45 minut. Na tle drużyn z czołówki potrafiliśmy pokazać, że potrafimy grać w piłkę. Musimy znaleźć odpowiedź, dlaczego dochodzi do takich zacięć. Nikt za nas tego nie zrobi. Musimy walczyć jak mężczyźni, a nie schylać głowy i mieć pretensje. Musimy nakręcać się pozytywnie. Musimy pokazywać prawdziwą Koronę, a nie taką, która dostaje czwórkę w czapę – stwierdza szczerze jeden z liderów kieleckich piłkarzy.
Fot. Grzegorz Ksel