Dzień świstaka kielczan. Fatalna druga połowa i klęska w Białymstoku
Korona Kielce przegrała 1:4 z Jagiellonią Białystok. Złocisto-krwiści ponownie powtórzyli błędy z poprzednich spotkań i dobrą pierwszą połowę, przykryli fatalną oraz decydującą o losach meczu drugą częścią. W spotkaniu 11. kolejki nie zabrakło kontrowersji.
Korona musiała radzić sobie w Białymstoku bez najlepszego strzelca, Bartosza Śpiączki. Snajper kielczan zmaga się z chorobą. Na ten moment nie wiadomo, jak długo potrwa jego rozbrat z piłką.
W miejsce byłego gracza Górnika Łęczna pojawił się Evgeniy Szykawka. Ponadto w jedenastce gości zawitał Ronaldo Deaconu, czy Miłosz Trojak, który został desygnowany na nominalnej pozycji defensywnego pomocnika.
Starcie rozpoczęło się od bardzo wysokiego tempa. W początkowych 5 minutach oddano 3 celne strzały, w tym dwa Korony Kielce. Przyjezdni dobrze weszli w to spotkanie, potrafiąc kilkukrotnie zagrozić bramce Alomerovicia. Najgroźniej było po świetnym, otwierającym podaniu Takaca do Łukowskiego, kiedy ten drugi szukał bramki plasowanym strzałem po dalszym słupku.
Z biegiem czasu to gospodarze nabierali pewności siebie. Szły za tym kolejne próby pokonania Konrada Forenca. Niezwykle blisko tego było w 20. minucie. Białostoczanie w hokejowym stylu rozgrywali piłkę na obwodzie pola karnego. W pewnej chwili futbolówkę na skraj 7. metra otrzymał Marc Gual. Hiszpan w prostu z sposób otworzył sobie drogę do bramki, mijając jednym zwodem Miłosza Trojaka, po czym oddał silny strzał lewa nogą. Po drodze do bramki piłka otarła się jeszcze o nogę Sasy Balicia, dzięki czemu ostatecznie zakończyła swój ruch na aluminiowym obramowaniu.
W 32. minucie zawodów miała miejsce niecodzienna sytuacja. Kyryło Petrow zauważył, że jeden z zawodników Jagi nie jest w stanie kontynuować gry, więc zdecydował się na wybicie piłki poza plac gry. Tego gestu nie odczytał jednak Marc Gual, który po wprowadzeniu piłki z autu pomknął w pole karne i napędził bramkową akcję miejscowych, zakończoną trafieniem Prikrila. Na boisku wybuchła awantura. Kielczanie mieli ogromne pretensje do swoich rywali. Gol został uznany, jednak poczuwający się do winy białostoczanie rozważali nad zwróceniem bramki złocisto-krwistym.
Ostateczna decyzja należała do kapitana Tarasa Romańczuka i trenera gospodarzy Macieja Stolarczyka. Po krótkiej naradzie oraz wznowieniu meczu, Jakub Łukowski przedarł się przez szpaler biernych zawodników Jagiellonii i wyrównał stan pojedynku.
Do końca pierwszej części zawodów nic nie zdołało już zdjąć z piedestału godnych do odnotowania okazji. Drużyny zeszły do szatni remisując.
Druga połowa ponownie rozpoczęła się od sporej kontrowersji. Jagiellonia otrzymała rzut karny, po długotrwałej i niejednoznacznej analizie VAR-u. Pod inwestygację wzięto zagranie ręką Kyryło Petrowa. Finalna decyzja sędziego mogła zaskoczyć, biorąc je przez pryzmat nowych ustaleń, w myśl których zmiana osądu ma być podyktowana wyraźnym wykroczeniem. Tu tej 100-procentowej pewności nie było.
Gospodarze, za sprawą Marca Guala ustawili piłkę na jedenastym metrze i ponownie prowadzili w tym meczu. Ta okazja nie pociągnęła za sobą kontrujących ataków Korony, a następne szanse gospodarzy. Co więcej, rzut karny z początku rywalizacji po zmianie stron był przedsmakiem następnej bramki miejscowych z tego elementu.
Tym razem prokurentem przewinienia okazał się Jacek Pogórski, który również zagrał futbolówkę ręką. Do drugiej "jedenastki" podszedł Fiodor Cernych i uderzeniem w środek bramki zadbał o dwubramkowe prowadzenie.
Kielczanie musieli reagować. Leszek Ojrzyński przygotował 3 zmiany, a jego odświeżony zespół po pewnym czasie doszedł do dobrych okazji. Najlepsza należała do Jakuba Łukowskiego. Ten po kapitalnym rajdzie zmiennika, Dawida Błanika, wyszedł sam na sam ze Zlatanem Alomeroviciem, jednak przegrał ten pojedynek, trafiając prosto w dobrze ustawionego byłego golkipera Korony.
Złocisto-krwiści próbowali, jednak bez większych nadziei na powodzenie misji, jaką było odrobienie strat. Dużą łatwość w grze mieli za to białostoczanie. Piłkarze ze stadionu przy ul. Słonecznej w każdej możliwej okazji walczyli o następne ciosy. Próby zdały egzamin w 85. minucie, kiedy kontrę Guala na gola zamienił Imaz.
Korona wyjeżdża z Białegostoku na tarczy. To druga porażka z rzędu.
Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 4:1 (1:1)
Bramki: Prikil 32', Gual 52', Cernych 62', Imaz 85' - Łukowski 35'
Jagiellonia: Almetorić - Puerto, Tiru, Nastić - Prikryl (Matysik 80'), Romańczuk (Wojciechowski 87'), Pospisil, Lewicki (Wdowki 71') - Gual (Bortniczuk 87'), Imaz, Cernych (Kowalski 71')
Korona: Forenc - Danek, Petrow, Balić, Sierpina (Sierpina 78') - Pogórski (Kiełb 63'), Trojak (Sewerzyński 85'), Takac (Błanik 63'), Deaconu, Łukowski - Szykawka (Frączczak 63')
Karki: Alomerović, Puerto - Danek, Podgórski