Liczyłem na to, że wejdę, ponieważ dostawałem sygnały ku temu
Korona Kielce zremisowała 2:2 z Miedzią Legnica. Oceniając holistycznie to spotkanie, wynik był całkowicie zasłużony, jednak to żółto-czerwoni mogli przechylić szalę na swoją na kilka chwil przed końcowym gwizdkiem. - Jest niedosyt, bo w końcówce mieliśmy dwie dobre sytuacje. Z przebiegu mecz, dobrze, że ten punkt wyszarpaliśmy - mówi Janusz Nojszewski.
W pamięci mogła utkwić przede wszystkim okazja Jacka Podgórskiego. Pomocnik odzyskał piłkę w bocznym sektorze, podprowadził akcję do skraju pola karnego i zdecydował się na indywidualne wykończenie, choć w świetle bramki czekali jeszcze Jacek Kiełb i Janusz Nojszewski. - Każdy podejmuje decyzje. On podjął akurat taką. Nie będziemy nad tym myśleć. Kolejny jest Górnik i trzeba z nim wygrać - ucina młody pomocnik.
Czego zabrakło żółto-czerwonym, aby zdominować rywala i zgarnąć komplet "oczek"? - Trochę na pewno agresji, bardziej efektywnego doskoku i skuteczności. Te dwie sytuacje na końcu można było skończyć lepiej i wywieźć stąd trzy punkty - analizuje.
Były zawodnik Mazovii Mińsk Mazowiecki pojawił się na boisku PKO Ekstraklasy drugi raz w tym sezonie. Sam ujawnia, że kolejna szansa, którą otrzymał nie była dla niego zaskoczeniem. - Ostatnio na treningach dobrze się czuję. Rozmawiał z trenerem. Liczyłem na to, że wejdę, ponieważ dostawałem sygnały ku temu. Latem był temat wypożyczania, jednak zostałem tu, ciężko pracuję i dostaję minuty w ekstraklasie - ocenia.
fot. Grzegorz Ksel