Najniższy wymiar kary. Korona Kielce bezradna w starciu z "Pasami"
Kielczanie nie będą miło wspominać pierwszego meczu wyjazdowego po powrocie do Ekstraklasy. W starciu z Cracovią Korona zaprezentowała się o klasę gorzej niż w starciu z Legią i poniosła zasłużoną porażkę 0:2. Do siatki gości trafiali Rasmussen oraz Grzegorz Szymusik, który strzelił bramkę samobójczą.
Kielczanie nie mieli ostatniego najlepszych wspomnień ze stadionu przy ulicy Kałuży, ponieważ nie wygrali na nim od sezonu 2013/2014. W sobotnim starciu była więc świetna okazja by przełamać te serię.
Pierwszą okazję w tym meczu stworzyli sobie żółto-czerwoni. Szykawka przepchnął na skrzydle obrońcę gospodarzy, a następnie wrzucił piłkę w pole karne. Niestety żaden z koroniarzy nie przeciął tego dośrodkowania i futbolówka wylądowała w rękach Niemczyckiego. Trzy minuty później strzału z dystansu spróbował Podgórski, ale jego uderzenie poszybowało nad bramką gospodarzy.
Później do głosu doszła Cracovia. Świetną centrą popisał się Kamil Pestka, następnie jego dośrodkowanie strącił zawodnik miejscowych, ale na szczęście dla kielczan to uderzenie okazało się minimalnie niecelne. W 17. minucie ponownie bardzo dobrą wrzutką popisał się Pestka, ale tym razem o włos z piłką minął się zawodnik gospodarzy.
Później doszło do kuriozalnej sytuacji. Rasmussen dorzucił przeszywającą piłkę w pole karne Korony, a Grzegorz Szymusik próbując wybić piłkę, wbił futbolówkę do bramki Forenca. Chwile później pasy mogły podwyższyć. Myszor dośrodkował piłkę w szesnastkę gości, jednak nikt nie zdołał zmienić jej toru lotu, przez co futbolówka niechybnie zmierzała do bramki Forenca. Na szczęście bramkarz Korony był na posterunku i w ostatnim momencie zatrzymał piłkę.
Napór gospodarzy trwał. W 40. minucie do odbitej piłki w polu karnym kielczan dopadł Jugas, na szczęście próba zawodnika Cracovii okazała się niecelna. Była to ostatnia groźna sytuacja w pierwszej odsłonie.
W drugą połowę lepiej weszli gospodarze. Myszor urwał się obrońcom Korony i wbiegł z piłką w pole karne koroniarzy. Na szczęście dla kielczan na posterunku był Balić, który w ostatnim momencie wygarnął futbolówkę skrzydłowemu pasów. Parę chwil później kolejną okazję mieli zawodnicy Cracovii. Oko w oko z Forencem stanął Pestka. Bramkarz Korony zachował jednak zimną krew i wyszedł zwycięsko z tego starcia.
W kolejnym fragmencie meczu Cracovia całkowicie przejęła stery nad boiskowymi wydarzeniami. Kielczanie mieli ogromne problemy z wyjściem z własnej połowy, a gospodarze tworzyli w tym czasie kolejne okazje.
W 75. minucie wreszcie gra przeniosła się pod pole karne gospodarzy. Strzału zza pola karnego spróbował Śpiączka, jednak jego uderzenie poszybowało wysoko nad bramką Niemczyckiego.
Parę chwil później znowu groźnie zrobiło się pod bramką Forenca. Piłka w szesnastce kielczan odbiła się od obrońcy Korony, przez co zupełnie zmyliła Konrada Forenca. Szczęście tym razem było przy Koronie, bo futbolówka ostatecznie zatrzymała się na słupku. Minutę później ponownie przetestowany został bramkarz Korony Kielce. Groźne uderzenie z pola karnego oddał Kallman, ale Forenc w kapitalnym stylu zatrzymał ten strzał.
W doliczonym czasie gry wynik podwyższył Rasmussen i kielczanie musieli przełknąć gorycz porażki.
Kolejny mecz podopieczni Leszka Ojrzyńskiego rozegrają 1 sierpnia, o godz. 19. Przeciwnikiem żółto-czerwonych będzie Śląsk Wrocław.
Cracovia – Korona Kielce 2:0 (1:0)
Bramki: Szymusik 29’( bramka samobójcza), Rasmussen 92’
Składy:
Cracovia: Niemczycki – Kakabadze – Rodin – Ghita – Jugas – Pestka (Rapa 72’) – Rasmussen – Loshaj (Balaj 88’) – Rakoczy (Kallman 70’) – Myszor (Oshima 70’) – Makuch (Knap 88’)
Korona: Forenc – Szymusik – Trojak – Petrak – Balić – Podgórski (Danek 85’) – Sewerzyńsk (Szpakowski 65’)i – Deja – Kiełb (Frączczak 46’) – Łukowski (Zarandia 65’) – Szykawka (Śpiączka 65’)
fot. Mateusz Kaleta