Trener Ojrzyński odniósł się do faulu Śpiączki na Nawrockim
Tuż po spotkaniu Korony Kielce z Legią Warszawa rozgorzała dyskusja, w której centrum znalazł się zawodnik żółto-czerwonych, Bartosz Śpiączka. Wszystko za sprawą zderzenia głowami przy walce o piłkę z Maikiem Nawrockim, które poskutkowało u tego drugiego pęknięciem kości policzkowej.
Śpiączka był spóźniony, dlatego sędzia Tomasz Musiał odgwizdał faul, bez dodatkowej kary w postaci kartki. Piłkarz warszawskiego zespołu przeszedł operację. Przed nim kilka tygodni odpoczynku od piłki nożnej. Kiedy wróci na boisko, przez jakiś czas będzie musiał występować w specjalnej masce ochronnej.
Część komentatorów oceniła to zdarzenie jako celowe zagranie Śpiączki. – W wyniku fatalnego urazu głowy, Maik Nawrocki będzie pauzował przez wiele tygodni. Tak dla walki fair play, nie dla brutalności na boisku – podsumowała całe zajście w mediach społecznościowych Legia Warszawa.
Korona Kielce nie pozostała dłużna: – Nikt nie wychodzi na boisko z zamiarem spowodowania brutalnego uszczerbku na zdrowiu kolegi z innej drużyny. Wszyscy jesteśmy sportowcami i każdemu zależy na tym samym – walce fair play. Maikowi w imieniu Bartka i całej drużyny życzymy dużo zdrowia i szybkiego powrotu do gry.
W czwartek, podczas spotkania z dziennikarzami, do sprawy odniósł się trener Leszek Ojrzyński. Na nasze pytanie, czy jego zdaniem Korona Kielce gra brutalnie, szkoleniowiec odpowiedział: – Nie sadze, żeby Korona była brutalna. Jesteśmy dopiero po jednym meczu. Więcej żółtych kartek dostała Legia, a myślę, że powinni otrzymać dwie kolejne. Nie było w tym celowości, żeby zrobić komukolwiek krzywdę.
– To odbiło się szerokim echem. Bartek walczył o górną piłkę, bo zawsze walczy, a trzeba pamiętać, że sam kiedyś przez to wylądował w szpitalu. Wielu jest takich zawodników. To jest gra kontaktowa i pech chciał, że Nawrocki musiał zejść z boiska i jest już po operacji. To zdarza się po obu stronach i wcale nie sądzę, że jesteśmy brutalami. Jeśli przejrzymy te faule, to Legia była bardziej brutalna. W pierwszej połowie mieli dwanaście fauli, my siedem. Potem to się trochę wyrównało. Po ich stronie było więcej mocnych fauli, które świadczą nawet o brutalności. Ale trzeba się z tym liczyć, że ktoś będzie spóźniony z interwencją i sędzia pokaże kartonik – dodał kielecki szkoleniowiec.
Co więcej, demonizowanie Korony Kielce i przypinanie jej łatki ligowego "brutala", może mieć negatywny skutek. – Pragnąłbym, żeby sędziowie się na to nie nabierali, bo inne zespoły mogą to wykorzystywać. Bartek często pracował łokciami i teraz jest pod falą krytyki, mogą zapadać dla nas niekorzystne decyzje. Sam tego doświadczyłem w Stali. Zjawiński na Legii wywalczył trzy karne, ale później poszła fama w Polskę, że symuluje. W kolejnych meczach były na nim cztery faule, a raz symulował, jednak gwizdek już milczał – zauważył Ojrzyński.
Fot. Patryk Ptak