Aż trzy szczypiornistki Suzuki Korony Handball kończą kariery!
Fala odejść z zespołu, który jeszcze niedawno walczył na najwyższym szczeblu rozgrywek. Tuż po sezonie zakończonym dla Suzuki Korony Handball spadkiem, drużynę opuściło siedem zawodniczek. Teraz do tego grona oficjalnie dołączyły trzy kolejne.
Swoich sił w nowych klubach od przyszłego sezonu spróbują Michalina Pastuszka, Julien Pereira Costa, Alicja Pękala, Magda Więckowska, Wiktoria Gliwińska, a także Patrycja Chojnacka i Julia Jasińska.
Ale to nie koniec, bo z Suzuki Koroną Handball żegnają się zawodniczki, które zdecydowały się zakończyć zawodnicze kariery. Mowa tutaj o Paulinie Kasprzyk, Honoracie Czekali, a także Natalii Jach. W każdym z tych przypadków za odwieszenie butów na kołku odpowiedzialne są przewlekłe kontuzje.
– Już po tej pierwszej operacji było źle. Kolano cały czas mi uciekało, bolało, puchło – opowiada dla oficjalnej strony klubowej Kasprzyk, która przez poważne problemy zdrowotne przechodziła już dziesięć lat temu, kiedy grała w KKS Kielce.
– Potem operacje nr. 2, 3, 4, 5 itd. miały pomóc, a żadne nie pomagały, nie było lepiej – dodaje szczypiornistka, która łącznie przeszła... aż dziewięć operacji! – Miało być lepiej, lepiej, a nigdy nie było. Teraz już się do tego przyzwyczaiłam, potrafię o tym mówić, bo kiedyś było z tym bardzo ciężko. Gdybym też wiedziała, że teraz tak będzie, to wcale bym się nie operowała
Z długotrwałym urazem zmagała się też Honorata Czekala. – Kończę, bo po prostu czułam, że nie wróciłam do gry na sto procent, tak jak powinnam. Operacja barku nie dała pożądanego efektu. Ciężko jest grać, jak nie możesz dać z siebie wszystkiego. Trwa już to ponad cztery lata i nie chciałam przeciągać tego w nieskończoność, bo zwyczajnie nie mam już na to siły. Psychicznie przyda mi się odpoczynek – przyznaje zawodniczka, która właśnie zakończyła karierę.
Natalia Jach, lewoskrzydłowa Suzuki Korony Handball, narzeka na ten sam problem, co Czekala. – W sierpniu ubiegłego roku miałam operację, walczyłam, rehabilitowałam się, ale niestety nic z tego. Mój uraz został trochę zbyt późno zdiagnozowany. Miałam bardzo trudny przypadek, lekarze nie wiedzieli dokładnie co się dzieje z barkiem, stawiali różne diagnozy.
– Nie udało się uratować barku do takiego stopnia, by wrócić do profesjonalnego sportu. Ból przeszkadza mi teraz nawet w codziennych czynnościach. Uprawienie sportu byłoby za bardzo obciążające dla mojego barku – uzupełnia swoją wypowiedź.
Fot. Patryk Ptak