Hity i kity zimowego okna transferowego (cz. II)
Od Luisa Carlosa po Aleksandara Bjelicę. Wybieramy subiektywną piątkę najlepszych zimowych transferów Korony Kielce oraz totalnych niewypałów minionej dekady. W drugiej części serwujemy zestawienie wywołujące uśmiechy na naszych twarzach.
Milan Borjan
Jedyny bramkarz w naszym zestawieniu. Do Kielc trafił zimą 2017 roku i w zasadzie z miejsca stał się pierwszoplanową postacią drużyny. Transfer byłego reprezentanta Kanady był nie tylko wartością dodaną na boisku, ale i poza nim. Borjan kapitalnie wpasował się do charakternej szatni Macieja Bartoszka. Można śmiało stwierdzić, iż Kanadyjczyk równie mocno co o czyste konto w bramce, dbał o atmosferę w drużynie. Dobra postawa między słupkami, jak i nonszalancja, jaka szła z nią w parze, sprawiła, że stał się jednym z ulubieńców fanów przy Ściegiennego.
Ci mogli śledzili później jego poczynania na boiskach prestiżowej Ligi Mistrzów. W tych najważniejszych klubowych rozgrywkach na starym kontynencie, 34-latek rozegrał 14 spotkań. Nieco lepszy dorobek (21 meczów) uzyskał na poziomie Ligi Europy z Crveną Zvezdą Belgrad, której barw broni do dnia dzisiejszego.
W obecnej kampanii Milan Borjan jest pierwszym wyborem legendy serbskiej piłki – Dejana Stankovicia. Na liczniku ma już 26 spotkań, z czego 5 w fazie grupowej Ligi Europy.
- Naszym fanom chciałbym podziękować za wspaniały doping i za to, że byli naszym dwunastym zawodnikiem. Dodawaliście nam wiatru w żagle i to dzięki waszej pomocy odnosiliśmy tak dobre wyniki. To był wielki zaszczyt i przyjemność grać dla takich kibiców jak wy. Jeszcze raz za wszystko dziękuję – pisał po opuszczeniu Kielc.
Występy w Koronie: 14 meczów, 5 czystych kont
Tomasz Lisowski
Popularny „Lisu” przeszedł do złocisto-krwistych z Widzewa Łódź na początku zimowego okienka transferowego 2011 roku. Już w pierwszym sezonie był częstym bywalcem w pierwszym składzie Korony, jednak to z następną kampanią, 11/12, mogą najlepiej kojarzyć go kieleccy kibicie.
3-krotny reprezentant Polski w legendarnej już Bandzie Świrów, pod batutą Leszka Ojrzyńskiego, rozegrał w tamtym sezonie 28 z 30 spotkań, zaliczył jedną asystę i piękną bramkę z rzutu wolnego w zremisowanym 2:2 starciu z GKS-em Bełchatów.
Lewy obrońca zakończył karierę blisko dwa lata temu będąc zawodnikiem Radomiaka Radom. Po pobycie w Kielcach, a przed odłożeniem butów na kołek grał jeszcze w Pogoni Szczecin, Widzewie Łódź oraz Chojniczance Chojnice.
Po zakończeniu gry w piłkę Lisowski pozostał przy ulubionej dyscyplinie. Jest menadżerem piłkarskim.
- Do dnia dzisiejszego uważam się za członka Bandy Świrów, zawsze będę dumny z tej drużyny. To była drużyna jedyna w swoim rodzaju. Piłkarze mieli więź z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim, kibicami, bawiliśmy się grając, czerpaliśmy z tego radość, a łączyły nas wspólne sportowe cele. Zabrakło kropki nad i, bo powinniśmy w ekstraklasie wywalczyć miejsce dające kwalifikację do europejskich pucharów – mówił po latach „Lisu”.
Występy w Koronie: 71 meczów, 1 bramka i 8 asyst
Luis Carlos
Brazylijczyk, którego do Kielc w zimie 2015 roku sprowadził Ryszard Tarasiewicz, był uznaną marką na ekstraklasowych boiskach. Wspomniana dwójka zdobyła rok wcześniej z Zawiszą Bydgoszcz Puchar Polski i Super Puchar kraju, a sam zawodnik znacznie przyczynił się do podniesienia drugiego trofeum, wpisując się na listę strzelców w wygranym 3:2 meczu z mistrzem Polski – Legią Warszawa.
Luis odznaczał się dobrą techniką, znakomitą zwinnością oraz szybkością biegu. Ze swojej najlepszej strony prezentował się także przy Ściegiennego. A duet Carlos-Kapo był postrachem wielu ekstraklasowych defensyw.
Dla żółto-czerwonych w 15 starciach trafił 5 razy, notując w tym pamiętny dublet przeciwko Podbeskidziu zapewniający utrzymanie w najwyżej klasie rozgrywkowej. Tamten występ doceniła nawet wytwórnia EA SPORTS, która nagrodziła Carlosa specjalną kartą w grze FIFA 15.
Bezapelacyjnie najlepszy mecz w złocisto-krwistym trykocie był zarazem ostatnim dla brazylijskiego skrzydłowego. Latem 2015 roku związał się z Zagłębiem Lubin, jednak spędził tam zaledwie jedną rundę i trafił na wypożyczenie do Moreirense. Później reprezentował barwy Uniao Madera, a od kampanii 18/19 jest zawodnikiem cypryjskiego Doxa Katokopias.
Występy w Koronie: 15 meczów, 5 bramek i 3 asysty
Jakub Żubrowski
Wychowanek Korony wrócił do macierzystego klubu w lutym 2017 roku po owocnym, pięcioletnim pobycie w Stali Mielec, której wówczas 24-letni „Żuber” był kapitanem.
W najwyżej klasie rozgrywkowej zadebiutował 3 marca, na własnym stadionie, w wygranym meczu z Górnikiem Łęczna. Środkowy pomocnik zanotował nawet asystę przy bramce Jacka Kiełba, a już w kolejnym starciu przy własnej publiczności, wpisał się na listę strzelców przepięknym strzałem z ponad trzydziestu pięciu metrów, otwierając wynik spotkania w zwycięskim, 3:0, pojedynku z Cracovią Kraków.
Później kariera Żubrowskiego nabrała znacznego rozpędu. Swój dotychczasowy „peak” formy osiągnął w pierwszym roku pracy z Gino Lettierim. 28-latek był wtedy w czołówce pomocników ligi i często przymierzany do pierwszej reprezentacji Polski.
Kolejne dwie kampanie nie były już tak udane w jego wykonaniu, na co spory wpływ mogła mieć kontuzja przeciążeniowa, jakiej „Żuber” nabawił się wraz z końcem rundy zasadniczej sezonu 17/18. Pomimo tego do końca przygody z kielecką ekipą, która swój finał znalazła latem 2020 roku, Żubrowski był nieprzerwanie niezbędną częścią układanki Lettieriego, Smyły czy Bartoszka.
- Bardzo cieszyłem się na powrót do Kielc. Z perspektywy czasu – nie żałuję. Dostałem od Korony szansę pokazania się w Ekstraklasie. Żałuję tylko tego, jak zakończyła się ta przygoda. I nie mam na myśli tego, czy mogłem odejść wcześniej czy nie, ale że odchodzę spadając z ligi. To boli i będzie doskwierało przez długi czas – mówił dla weszlo.com po zakończeniu sezonu 19/20.
Występy w Koronie: 106 meczów, 2 bramki i 6 asyst
Petteri Forsell
Pan „rzut wolny”. Ostatni w naszym zestawieniu. Fin trafił do Kielc zimą 2020 roku, a jego transfer został bardzo pozytywnie odebrany w otoczeniu klubu, pamiętając wcześniejszy, bardzo udany epizod pomocnika w Ekstraklasie.
Forsell przechodził do Korony z pierwszoligowej Miedzi Legnica, mając z tyłu głowy jasny cel – wyjazd na Euro 2020. Z perspektywy czasu wiemy, że jego realizacja została przesunięta na kolejny rok z uwagi na pandemię COVID-19, jaka wybuchła kilka tygodni po dołączeniu Fina na Ściegiennego.
30-latek, któremu wielokrotnie zarzucono brak profesjonalizmu, nieodpowiednie odżywianie czy zwyczajnie… nadwagę, ponownie zadziwił piłkarską Polskę. Był jednym z niewielu silników napędowych pogrążonej w kryzysie Korony Kielce, a jego kapitalne stałe fragmenty choć w pewnym stopniu mogły osłodzić kibicom, tę niezwykle smutną i gorzką, zakończoną spadkiem kampanię.
Po uderzeniach ze stojącej piłki zdobył dla Korony 3 bramki. Ten dorobek powinien być jednak o wiele bardziej okazały – na myśl przychodzi domowe spotkanie z Lechią Gdańsk i dwa strzały w poprzeczkę bramki Kuciaka.
Ze stolicą województwa świętokrzyskiego pożegnał się wraz z siedmioma innymi zawodnikami po zakończeniu rozgrywek 19/20. Fin pozostał w Ekstraklasie, przywdziewając barwy Stali Mielec, dla której w minionym sezonie, w 26 meczach strzelił jedną bramkę, oczywiście… z rzutu wolnego.
Występy w Koronie: 14 meczów, 4 bramki i 1 asysta