Korona Kielce pokonała Skrę Częstochowa. Ozdobą meczu fantastyczne trafienie Podgórskiego
Rola gościa na własnym boisku okazała się szczęśliwa dla Korony Kielce. Żółto-czerwoni pokonali 4:1 Skrę Częstochowa, przechylając szalę na swoją stronę w drugich czterdziestu pięciu minutach. Katami beniaminka Fortuna 1. Ligi okazali się Dawid Błanik, Marcin Szpakowski, Jakub Górski i Jacek Podgórski – autor pięknego trafienia zza pola karnego.
Zestawienie kielczan na papierze mogło budzić dużo większy respekt u swojego rywala, niż miało to miejsce jeszcze choćby przed dwoma tygodniami. „Jedenastkę” żółto-czerwonych zasilił przecież m. in. Adam Frączczak. Na ławce rezerwowych pojawił się także Grzegorz Szymusik. Obaj zawodnicy wrócili do kadry meczowej po blisko dwumiesięcznym rozbracie z ligową murawą.
Koroniarze od samego początku musieli udowodnić, że dobrze przepracowali dwutygodniową przerwę, w czasie, której Dominik Nowak duży nacisk położył na usprawnieniu gry w ataku pozycyjnym. Kielczanie mięli optyczną przewagę, długo utrzymywali się przy piłce, oddalając niebezpieczeństwo z dala od własnego pola, ale nie potrafili przekuć tego w konkrety.
W 13. minucie rywalizacji żółto-czerwoni wreszcie przyspieszyli. Przytomnością w środkowej strefie boiska wykazał się Marcin Szpakowski. 20-latek rozpoczął krótką, ale dynamiczną wymianę, po której futbolówka trafiła pod nogi Adama Frączczaka. Doświadczony snajper wziął na plecy rywala i bez chwili zawahania posłał silny strzał w długi Mateusza Kosa. Bramkarz Skry nienajlepiej zabrał się do interwencji i wypluł piłkę wprost pod nogi czujnego Dawida Błanika. „Goście” prowadzili 1:0.
Niestety taki stan rzeczy utrzymał się przez niespełna 10 minut, a częstochowianie skopiowali bramkę z przeciwnej strony placu gry. Ogromna w tym zasługa Konrada Forenca, który podobnie jak kolega po fachu nie poradził sobie z kąśliwym uderzeniem rywala, wystawiając piłkę na tacy Maciejowi Masowi.
Na tego gola dużo lepiej zareagowali podopieczni Jacka Rokosy. Korona z kolei znacząco obniżyła loty, podporządkowując się do stylu Skry. Żółto-czerwoni nie posiadali mocnych argumentów, aby pokusić się o kolejne trafienie, jednak mieli swoją szanse, żeby zejść do szatni z bramką przewagi. Bardzo blisko szczęśliwego trafienia był Frączczak, którego próba z rzutu wolnego najpierw spotkała na swojej drodze nogi ustawionych w murze rywali, aby ostatecznie zakończyć swoją drogę na obramowaniu bramki Kosa.
Kielczanie starali odnaleźć się w nowych realiach, przy remisowym rezultacie i wrócić do obiecującej gry z pierwszego kwadransa sobotniej potyczki, natomiast kolejne nieudane próby szybciej zwiększały frustracje w kibicach, niż szansę na umieszczeniu futbolówki w siatce.
Po zmianie stron Korona wyszła na murawę z większym zębem. Poza wyraźną poprawą w sferze wolicjonalnej, kielczanie zwyczajnie… zaczęli grać w piłkę. Szczególnego kolorytu do występu w drugiej części meczu dodawały ataki lewą flanką, gdzie niezwykle aktywni był duet Sierpina – Błanik.
Intensyfikacja akcji tą stroną boiska zaprocentowała w 53. minucie. Drugi z wymienionej wyżej pary zdecydował się na solową szarżę, złamał akcję do środka, poczym podał wzdłuż „szesnastki” do Jacka Podgórskiego, który fenomenalnym strzałem z pierwszej piłki, gorszą, lewą nogą, zerwał pajęczynę w siatce Kosa. Synonim gola „stadiony świata”.
Były gracz Sandecji i asystent przy tym kapitalnym trafieniu, zabłysnął ponownie 10 minut później. Błanik z zadziwiającą swobodą minął zasieki obronne rywala, wpadł w pole karne i wyłożył piłkę, jak na tacy, do Marcina Szpakowskiego. Pomocnik nie wykorzystał tej stuprocentowej szansy, jednak bardzo szybko dostał od losu drugą szansę. 20-latek dopadł do zablokowanej futbolówki i strzałem z półwoleja zaktualizował wynik na tablicy świetlnej.
Do ostatniego gwizdka spotkania, Koroniarze otrzymali od zawodników spod Jasnej Góry kilka ostrzeżeń wzmagających czujność, jednak w finalnym rozrachunku nie wpłynęli już na końcowy wynik zawodów.
Uczynili to zaś goście, którzy za sprawą akcji zmieników Petrović - Górski i gola tego drugiego, pokusili się o czwarte trafienie.
Korona Kielce zgarnęła pierwszy komplet punktów w tym miesiącu, a o kolejny powalczy już w najbliższą środę. Złocisto-krwiści podejmą na Suzuki Arenie GKS Tychy. Zaległy mecz 17. serii gier zaplecza PKO Ekstraklasy rozpocznie się o godz. 20:30.
Skra Częstochowa – Korona Kielce 1:4 (1:1)
Bramki: Mas 24’ - Błanik 13’, Podgórski 53’, Szpakowski 63’
Składy:
Skra: Kos - Mesjasz, Stromecki (Baranowicz 65’), Nocoń, Brusiło, Mas, Napora, Winiarczyk (Lukoszek 73’), Szymański (Bronisławski 84’), Krzyżak, Sajdak
Korona: Forenc - Danek, Koj, Malarczyk, Sierpina – Błanik (Petrović 81’), Szpakowski (Górski 73’), Gąsior, Podgórski (Lewandowski 90’) - Łukowski, Frączczak (Zebić 73’)
Kartki: Szpakowski, Danek
fot. Grzegorz Ksel