To buduje, kiedy pierwsze rzuty wchodzą w bramkę
Łomża Vive Kielce po kapitalnym spotkaniu pokonała 37:29 Flensburg-Handewitt, czym obaliła dotychczasowy mit o zaciętych oraz wyrównanych potyczkach obu ekip. - Wiedzieliśmy, że będzie to ciężkie spotkanie, jednak chcieliśmy je wygrać nie bacząc na stosunek bramkowy – ocenił najskuteczniejszy zawodnik żółto-biało-niebieskich, Szymon Sićko.
W środowy wieczór można było rozpływać się nad dyspozycją mistrza Polski. - Zawsze da się zagrać lepiej, stracić mniej bramek, rzuć więcej. Twarda i konsekwentna gra w obronie, plus skuteczność w ataku dała taki rezultat – mówi.
Zawodnikowi udzieliła się koncertowa dyspozycja zespołu. Lewy rozgrywający trafiał ze stuprocentową skutecznością, zamieniając każdy z dziewięciu rzutów na bramkę. - Kiedyś w juniorach rzuciłem 16 bramek. Mówiąc całkowicie poważnie, ciężko to ocenić czy był to mój najlepszy mecz. To buduje kiedy pierwsze rzuty wchodzą w bramkę, ponieważ potem gra się tylko łatwiej – zdradza.
Kielczanie zniwelowali niemal każdy mocny punkt Niemców do zera, w tym bramkarzy – Benjamina Buricia i Kevina Mollera - należących do ścisłej czołówki europejskiego szczypiorniaka. - Przed meczem wiedzieliśmy, że są to świetni bramkarze, zawodnicy klasy światowej i świetnie, że udało się zdobyć tyle bramek – komentuje.
Sam początek rozgrywek Ligi Mistrzów w wykonaniu kieleckich szczypiornistów można określić jako falstart. Jednak z meczu na mecz zawodnicy Dujszebajewa zaczynają zbliżać się dyspozycją na placu gry do potencjału własnych możliwości. - Miejmy nadzieję, że osiągnęliśmy ten nasz właściwy poziom i teraz go utrzymamy. Porażka w Bukareszcie dała nam pozytywnego kopa, dlatego gramy lepiej – uważa.
fot. Anna Benicewicz-Miazga