Zawiedliśmy siebie i kibiców. W szatni zapanowała cisza
Smutny to był wieczór w Hali Legionów. Łomża Vive Kielce odpadła z Ligi Mistrzów już na etapie 1/8 finału z HBC Nantes. Wynik 31:34 to nie zasługa tylko braku szczęścia czy pecha, a słabszej dyspozycji kielczan. – Trudno powiedzieć, co się z nami stało – mówi po meczu Michał Olejniczak.
- Zawiedliśmy siebie i kibiców. Ten wynik nie dał nam awansu, a w tym meczu, jak w każym innym, graliśmy o zwycięstwo. Teraz, podobnie jak w meczu z Flensburgiem, bramkarz rywali robił różnicę - podkreślił młody rozgrywający.
Prawdziwy koncert we francuskiej bramce dał Emil Nielsen. Ten niepozorny golkiper był kluczem do sukcesu swojej drużyny, broniąc w pierwszej połowie z blisko 50-procentową skutecznością. Klasę pokazał w obu spotkaniach - w pierwszym, w Nantes, miał 36% skutecznych obron w całym meczu. - Nie mówi się o nim zbyt wiele, jednak dziś pokazał wszystkim jak dobrym jest bramkarzem. To on nas w tym spotkaniu zaskoczył – przyznaje 20-latek.
Po meczu przeważającą emocją wśród zawodników było rozczarowanie i przygnębienie. - W szatni zapanowała cisza. Nikt na nikim się nie wyżywał, każdy w sobie szuka rozwiązania na, to co się wydarzyło. Naprawdę ciężko coś powiedzieć - rozkłada ręce Olejniczak. W podobnym tonie wypowiada się Uladzislau Kulesz. - Bardzo ciężko pogodzić się z tym, że nie będzie nas już w tym sezonie w Lidze Mistrzów. To bardzo boli. Jestem w szoku. Walczyliśmy, chcieliśmy. Możliwe, że zabrakło szczęścia, którego dziś potrzebowaliśmy - dodaje Białorusin.
Kielczanie byli przed rewanżem w lepszym położeniu, wygrali pierwsze stracie i to w swoim rękach mieli losy awansu. - Moim zdaniem w pierwszym meczu byliśmy lepsi i zasłużenie triumfowaliśmy. W rewanżu Nantes nie miało nic do stracenia, dlatego trzeba było zapomnieć o pierwszym spotkaniu i dziś przynajmniej zremisować – podsumowuje Michał Olejniczak.
Dla Łomży Vive to koniec rywalizacji w europejskich rozgrywkach w obecnej kampanii, jednak ciągle pozostają do podniesienia dwa puchary na krajowym podwórku. - Sezon się jeszcze nie skończył. Mamy przed sobą ligę i puchar. Musimy zrobić wszystko, aby wygrać oba trofea – podkreśla rozgrywający.
Finałowe rozstrzygnięcie sezonu na polskich parkietach przypadną na przełom maja i czerwca.
fot: Patryk Ptak
Wasze komentarze
Tak gwałtowne odmłodzenie drużyny nie może skutkować od razu sukcesami. Przejście Nantes to był obowiązek, ale Iskra to w chwili obecnej co najwyżej 6-7 zespół w Europie (Barca, PSG, Kiel, Veszprem, Flensburg) i to dobitnie widać. Bez jakościowych transferów na sukcesy w LM nie ma szans. W kadrze jest niby 10 rozgrywających, ale jedynie 2 to naprawdę gracze godni gry o najwyższe stawki. Inni to typowi zadaniowcy, średniacy lub goście będący po drugiej stronie rzeki (Lijek).
A smutna prawda jest taka, że kiedyś stać Nas było na szynkę, a teraz tylko na mortadelę. A ludzie oczekują, że smak będzie ten sam. No, nie będzie.