Korona wśród nielicznych. "W Turcji będziemy mogli popracować nad piłkarskimi elementami"
W poniedziałek Korona Kielce wyleci na obóz „last minute” do tureckiego Belek. W kraju półksiężyca spędzi 10 dni, a wszystko dzięki głównemu sponsorowi klubu, firmie Suzuki. – Jedziemy w inne warunki i dobrze. Cieszymy się. Dzięki naszemu sponsorowi możemy wyjechać i szlifować formę. Korona w końcu ma ludzi wokół siebie, którym zależy na dobru klubu – mówi Maciej Bartoszek.
Początkowo, ze względu na braki w budżecie, jego podopieczni mieli trenować na własnych obiektach. Tegoroczna zima przyniosła ze sobą mało sprzyjającą pogodę, która komplikuje optymalne przygotowanie w kraju nad Wisłą. – Widzieliśmy nasze boisko podczas sparignu z Zagłębiem Sosnowiec (1:0). Było ciężkie, grząskie. MOSiR, miasto robią wszystko, abyśmy trenowali w jak najlepszych warunkach, jednak na pogodę wpływu nie mamy – przyznaje trener Korony.
Ostatnie dwa tygodnie treningów były poświęcone przygotowaniu motorycznemu i okupione ciężkimi, nieprzyjemnymi dla samych zawodników jednostkami. W Turcji Koroniarze mają przede wszystkim skupić się na pracy z piłkami. – Jedziemy w inne warunki i dobrze. Będziemy mogli tam doszlifować elementy czysto piłkarskie, a to jest nam teraz niezbędne – wypowiada się 43-latek.
Tym samym kielczanie dołączają do grona nielicznych w Fortuna 1. Lidze, którzy formę do drugiej części sezonu będą szlifować za granicą. Na obozy tej zimy udały się oprócz Korony także Widzew i ŁKS.
Nie tylko opiekun złocisto-krwistych cieszy się na ten zagraniczny obóz. Entuzjazm szkoleniowca podzielają również zawodnicy. – Świetnie, że lecimy. Każdy się cieszy. Będziemy mogli się lepiej poznać, zintegrować oraz trenować przy lepszych warunkach, które u nas nie są złe, jednak lepiej pracuje się przy piętnastu stopniach na plusie – mówi zdobywca jedynej bramki w ostatnim sparingu, Paweł Łysiak.
Żółto-czerwoni spędzą w Belek dziesięć dni i rozegrają w tym czasie trzy sparingi. Na razie rywale nie są znani.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze