To teoria, w praktyce... Mało mówić, dużo robić
Połowę swojej piłkarskiej kariery Marek Kozioł spędził w Sandecji Nowy Sącz. Teraz przyjdzie mu zagrać przeciwko macierzystemu klubowi, w którym rozegrał 128 meczów. - To na pewno będzie dla mnie szczególny mecz - nie ukrywa bramkarz Korony. W sobotę żółto-czerwoni podejmą "czerwoną latarnię" Fortuna 1. Ligi w 12. kolejce ligowych zmagań.
- Gramy z drużyną z mojego miasta. Miałem już okazję grać przeciwko ekipie z Nowego Sącza w barwach innych klubów, więc nie jest to dla mnie nowa sytuacja. Na boisku nie ma jednak kolegów i trzeba patrzeć na siebie - podkreśla.
Grając w Sandecji, Kozioł zachował 39 czystych kont. W Koronie cały czas utrzymuje dobrą formę, ale w ostatnim spotkaniu z ŁKS-em popełnił błąd i straconą bramkę musiał wziąć na siebie. - Podjąłem złą decyzję, podarowałem bramkę przeciwnikowi. Były momenty dobrej gry, brakło jakości, wykończenia, zimnej krwi. Obie bramki straciliśmy po błędach. Mecz z ŁKS-em przechodzi do historii. Teraz mamy mecz w Kielcach - ucina krótko golkiper Korony.
W sobotę żółto-czerwoni będą faworytem. Sandecja jest pogrążona w kryzysie, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i w tym sezonie zdobyła tylko jeden punkt, remisując bezbramkowo z GKS Bełchatów. Łatwiejszego przeciwnika Koroniarze mieć już w najbliższym czasie nie będą. - To teoria, a w praktyce bywa różnie. Wychodzę z założenia, że lepiej mało mówić, a dużo robić. Musimy wyjść na boisko, ciężko pracować do ostatniej minuty i walczyć o pozytywny wynik. Sandecja ma swoje problemy. To zespół złożony z chakraternych, walecznych zawodników. Trzeba będzie trzeba się nim przeciwstawić i znaleźć na nich sposób - kwituje Kozioł.
Spotkanie Korona - Sandecja rozpocznie się w sobotę o godz. 18.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Na początku nieźle to wygladalo, z czasem Sandecja doszła do głosu. Trzeba drugą brameczkę sieknąć albo będzie nerwowo.