"Będzie trochę dziwnie". Mecz PGE VIVE na szczycie przy pustych trybunach
Szczypiorniści PGE VIVE Kielce jako pierwsi staną w środę przed dziwną sytuacją. Zagrają mecz na szczycie PGNiG Superligi w kompletnie pustej hali. To już przedostatnie spotkanie fazy zasadniczej rozgrywek. Kielczanie jadą do Puław, gdzie zmierzą się z Azotami.
– Każdy sportowiec chciałby grać przy pełnych trybunach. Nawet na treningach taki stan dawałby dodatkową przyjemność. To nie zależy tylko od nas, ale przede wszystkim od władz. Jeżeli ma to uchronić przed rozprzestrzenianiem się epidemii, to należy zmniejszyć liczbę osób na trybunach. Na pewno będzie grało się trochę inaczej, tak jak sparing, ale jedziemy tam po trzy punkty – mówi Mateusz Jachlewski, lewoskrzydłowy kieleckiego klubu.
Azoty na finiszu rundy zajmują czwarte miejsce z dorobkiem 50 punktów. Swojej pozycji już jednak nie poprawią, bo trzeci NMC Górnik ma siedem "oczek" więcej. PGE VIVE lideruje rozgrywkom z liczbą 69 punktów.
– Są dużo lepszą drużyną niż świadczy o tym tabela. Zajmują czwarte miejsce, ale mają trochę mniej punktów. Gramy na ich terenie, przy pustych trybunach, więc będzie trochę dziwnie. Patrzymy tylko na siebie. W perspektywie mamy ważny dwumecz z Celje. Musimy pracować i robić kolejne postępy – mówi Uros Zorman, drugi trener PGE VIVE.
Spotkanie PGE VIVE z Azotami Puławy rozpocznie się o godz. 18.
fot: Anna Benicewicz-Miazga