Najprawdopodobniej zostanę w Kielcach do końca sezonu. A co potem? Czas pokaże
Bartosz Rymaniak najprawdopodobniej będzie zawodnikiem Korony Kielce również w drugiej części obecnego sezonu. Mimo wygasającego kontraktu kapitana żółto-czerwonych, obecnie nie zanosi się na to, aby gracz zmienił barwy klubowe. - Najprawdopodobniej zostanę w Kielcach do końca sezonu, a co będzie potem – czas pokaże. Prezesi i ja jesteśmy gotowi do rozmów. Czekamy jeszcze chwilę i myślę, że w przeciągu kilkunastu dni wszystko się wyjaśni – informuje „Ryman”.
- Czasami pewne sprawy się przedłużają i też muszę je spokojnie pomyśleć. To decyzja, która nie jest łatwa – dodaje zawodnik.
REKLAMA
I kontynuuje: - Cały czas mówię, że chciałbym spróbować swoich sił za granicą. Póki co nie ma tych ofert, trenuję z Koroną i robię wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej do rozpoczęcia tej rundy. Nie zaprzątam sobie tym głowy. Spokojnie, mamy czas. Najważniejsze, że jest zdrowie.
- Powiedziałem prezesowi, że Korona jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Nie ma dwóch zdań. Z żadnym innym klubem nie rozmawiam – podkreśla Rymaniak.
Kielczanie wrócili do zajęć w Kielcach po czasie spędzonym w Turcji. – Dwutygodniowy obóz był przepracowany tak jak należy. Zrealizowaliśmy w stu procentach, co trenerzy sobie założyli - mimo tego, że pogoda nas nie rozpieszczała. Przynajmniej temperatura była na plusie. Mimo warunków i tego, że czasem trzeba było poczekać godzinę, to boiska były w bardzo dobrym stanie. Nie mogliśmy narzekać, może poza dwoma dniami, gdy wiatr psuł nam plany – opisuje prawy obrońca Korony.
I mówi dalej: - Warunki treningowe i hotelowe były na bardzo wysokim poziomie. Odnowa biologiczna i fizjoterapeuci towarzyszyli nam przez całą dobę. Obyło się bez większych kontuzji. Widać, że każdy chciał ciężko pracować, nikt nie zamierzał odpoczywać. Sparingi również pokazały, że idziemy w dobrą stronę. Oby forma nie przyszła za wcześnie. W meczach kontrolnych wyglądaliśmy naprawdę dobrze. Mamy jeszcze dwa tygodnie do ligi. Czeka nas pewnie jeszcze kilka cięższych treningów.
Koroniarze wrócili do pracy po tym, jak nieco od siebie odpoczęli. - Właśnie po to dostaliśmy 3-4 dni wolnego, aby się zaaklimatyzować w naszych warunkach. Różnica 15 stopni jest dosyć wysoka. Gdybyśmy wyszli od razu w niedzielę na trening, to pewnie 5-6 zawodników by odpadło. Nie o to chodzi. To wszystko było przemyślane. Dostaliśmy dużo wolnego. Zobaczyliśmy się z rodzinami i dzisiaj każdy wrócił do szatni z uśmiechem na twarzy, aby znów zabrać się za pracę – przedstawia Rymaniak.
Jeśli defensor ten ostatecznie pozostanie w Kielcach, to blok obronny i tak będzie wyglądał personalnie nieco inaczej niż dotychczas, gdyż z zespołu odszedł Djibril Diaw. Na pierwszy mecz – z Arką Gdynia – za nadmiar żółtych kartek zawieszony jest natomiast Ivan Marquez, co doprowadzi najprawdopodobniej do szansy dla Piotra Malarczyka.
- Piotrek pokazuje, że gdy jest w rytmie meczowym, to daje drużynie bardzo dużo. Nie ma mowy o tym, żeby on psychicznie tego nie wytrzymał. To doświadczony zawodnik i jak każdy potrzebuje gry. Dobrze się dogadywał z „Kovą”. Nie było innego rozwiązania. Ewentualnie ja mógłbym zagrać na środku, ale to nie miało sensu, skoro ten duet dogadywał się naprawdę dobrze. Pamiętajmy, że Marquez nie zagra w pierwszym meczu, więc nie dostawał tak wielu szans, bo przecież sparingów nie rozegraliśmy zbyt dużo. Drużynę trzeba było już zgrywać – odpiera „Ryman”.
A co kapitan zespołu sądzi o poczynaniach klubu na rynku transferowym? - Bilans jest ujemny. Odeszli Diaw i „Możdżu”, przyszedł Ognjen Gnjatić. To na pewno dobry zawodnik z ciekawą przeszłością. Myślę, że prezesi szykują jeden lub dwa transfery. Nie tylko my jesteśmy znani z przyklepywania na ostatni moment, ale co zrobić. Na dzisiaj mamy podobną kadrę do poprzedniej rundy, poza odejściem Djibrila. Robimy wszystko, aby jak najszybciej zgrać się ze sobą nie patrząc na wzmocnienia. Z jednej strony lepiej zrobić dwa przemyślane transfery, niż siedem nieprzemyślanych i później zastanawiać się, jak się ich pozbyć – uważa piłkarz Korony.
A jak Rymaniak porówna nowy nabytek żółto-czerwonych, Ognjena Gnjaticia, z graczem, który kieleckie szeregi opuścił – Mateuszem Możdżeniem? - Pod względem umiejętności myślę, że obaj są wybiegani, nie boją się grać piłką, nie panikują. „Ogi” jest może trochę lepszy w odbiorze, a Mati z kolei miał takie walory jak strzał z dystansu – bardziej ofensywne. Piłka „Ogiemu” nie przeszkadza, to jest najważniejsze – opisuje obrońca.
REKLAMA
Wśród największych wygranych tureckiego zgrupowania jest również Felicio Brown Forbes. Kostarykanin wykazał się w sparingach wysoką skutecznością. - Od samego początku było widać, że jest to dobry piłkarz, z przeszłością w rosyjskiej lidze. Żaden zawodnik nie trafia tam z przypadku. Na początku poprzedniego okresu przygotowawczego też dobrze wyglądał, ale potem nie był dobrze przygotowany fizycznie. Tak jak tłumaczył też, nie grał na swojej nominalnej pozycji – kwituje Rymaniak.
I dodaje: - Podchodzę do tego spokojnie. Dotąd byliśmy znani z tego, że w meczach kontrolnych przegrywaliśmy, a potem graliśmy inaczej w lidze. Wierzę, że zawodnicy z formą w sparingach, dotrwają w niej do ligi.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze