Nasza wygrana nie byłaby cudem. Nie odbiegamy bardzo poziomem
PGE VIVE Kielce zamierza w sobotę stoczyć wielki bój w Lidze Mistrzów z FC Barceloną. Żółto-biało-niebiescy nie stawiają się na straconej pozycji. – Wygrana to nie byłby cud, bo mamy w tabeli tylko dwa punkty mniej. Nie jesteśmy drużyną, która bardzo odbiega poziomem. Fakt, mają w tym momencie trochę szerszą ławkę, ale to nie oznacza, że gdyby udało nam się wygrać, to musielibyśmy rozpatrywać to w kategoriach cudu – uważa Mateusz Jachlewski.
- Będziemy walczyli o dwa punkty. Gramy u siebie i z pewnością stworzymy sobie szanse – podkreśla skrzydłowy.
REKLAMA
W pierwszym meczu z Katalończykami kielczanie solidnie powalczyli, ale nie przywieźli do domu ani jednego punktu. - Zagraliśmy trochę falami. Na początku nie zaczęliśmy tak jak chcieliśmy, potem doszliśmy ich na jedną bramkę. Następnie znowu Barcelona odskoczyła, znowu wróciliśmy na jedną bramkę… Potencjał wykorzystaliśmy na tyle, że byliśmy blisko, ale zabrakło konsekwencji i przełamania – uważa doświadczony gracz mistrzów Polski.
I jednocześnie podkreśla: - Ten mecz będzie troszeczkę inny, bo gramy u siebie. Dużo nie brakowało, a sądzę, że teraz jesteśmy w stanie powalczyć o zwycięstwo.
Fanów PGE VIVE ogarnęła prawdziwa gorączka potyczki z Barceloną. Biletów nie ma już od dobrych kilku dni. - Bardzo się z tego cieszymy. Oby tak było na wszystkich meczach – odpiera Jachlewski.
A czy tak samo elektryzująco podchodzi do tego drużyna? - Niespecjalnie. Zespołów na poziomie Barcelony występuje w Lidze Mistrzów wiele. Każdy mecz jest ważny i gdybyśmy się podniecali, że gramy z nimi, Paryżem czy Rhein-Neckar Loewen, to moglibyśmy stracić koncentrację – tonuje jednak skrzydłowy.
fot. Anna Benicewicz-Miazga