Wielka Barcelona za mocna dla PGE VIVE. Kielczanie przegrali w Palau Blaugrana
Niespodzianki nie było. PGE VIVE starało się, walczyło i zostawiło serce na boisku, ale nie zdołało skruszyć katalońskiego muru. W Palau Blaugrana doświadczyliśmy masę emocji, jednak górą byli gospodarze, najbardziej utytułowana drużyna Europy, wielka FC Barcelona. Kielczanie goni wynik meczu od samego początku i ani przez chwilę nie byli na prowadzeniu. Mimo pogoni, mistrzowie Polski nie dali rady doskoczyć do rywala. Przegrali 31:27.
Kielczanie musieli sobie radzić bez nieobecnego Michała Jureckiego, ale nie przyjechali do Barcelony jak na pożarcie. Spotkanie rozpoczęli jednak w cieniu rywala, który jako pierwszy wyszedł na prowadzenie i zaczął budować przewagę. Mistrzowie Polski musieli gonić straty, a na boisku szczególnie błyszczał Francuz Thimotey N'guessan, który był najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie gospodarzy.
REKLAMA
Już pierwsze minuty meczu pokazały, że na boisku spotkały się dwie wielkie ekipy. Bramkową przewagę miała jednak najbardziej utytułowana ekipa Starego Kontynentu, FC Barcelona. Po piętnastu minutach "Duma Katalonii" prowadziła już 8:4, a kielczanie bardzo męczyli się z przebiciem się pod bramkę rywali. A kiedy już im się to udawało, między słupkami był jeszcze genialny Perez de Vargas, który bronił z niesamowitą skutecznością.
W okolicach dwudziestej minuty kielczanie odblokowali się i zdobyli trzy gole z rzędu. Najpierw do siatki Barcy trafił Luka Cindrić, a następnie w ślady kolegi poszli Hiszpanie: Julen Aguinagalde i Angel Perez Fernandez. Żółto-biało-niebiescy zmniejszyli straty już tylko do jednej bramki, ale po chwili szansę na remis zmarnował Alex Dujshebaev, który przegrał pojedynek z golkiperem gospodarzy.
To sprawiło, że inicjatywa znów trafiła w ręce Barcelony. Bramkę rzucił Dolenec i Katalończycy znów powiększyli swoje prowadzenie. Końcówkę pierwszej połowy gospodarze rozegrali po mistrzowsku. Świetną paradą po raz kolejny popisał się Perez de Vargas, a w ostatniej akcji przed przerwą zimną krew zachował N'Guessan. Po pierwszej połowie Barca prowadziła z PGE VIVE trzema bramkami - 14:11.
Drugą połowę obie ekipy rozpoczęły od wymiany ciosów. Z czasem to jednak gospodarze zaczęli rzucać kolejne bramki i coraz bardziej odjeżdżać kielczanom. Po sześciu minutach drugiej połowy na tablicy widniała już sześciobramkowa przewaga Barcy, która grała coraz pewniej.
Prawdziwą ścianą w bramce gospodarzy był Perez de Vargas, który po przerwie znalazł także sposób na Arkadiusza Morytę. Skrzydłowy zmarnował rzut karny, choć w pierwszej połowie egzekwował je ze stuprocentową skutecznością.
Kielczanie znaleźli sposób na jeszcze jeden zryw i w ciągu kilku minut znów doprowadzili do dwubramkowej straty. Piłkę na własnej połowie przechwycił Cindrić i w efektownej kontrze dał swoim kolegom sygnał do ataku i pogoni za wynikiem. Niestety, końcówka należała już do Barcelony. Celne rzuty Mortensena i Palmarssona wyprowadziły "Dumę Katalonii" na pięciobramkowe prowadzenie, które pozwoliło gospodarzom złapać chwilę oddechu.
W końcówce Barcelona kontrolowała wynik spotkania i potrafiła odskoczyć nawet na sześć, czy siedem bramek. PGE VIVE walczyło, ale popełniało zbyt wiele błędów. Na parę sekund przed końcem wynik podreperował jeszcze Lijewski. Ostatecznie PGE VIVE przegrało w Palau Blaugrana 31:27.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
W następnym meczu kielczanie zagrają z Mieszkowem Brześć.
FC Barcelona – PGE VIVE Kielce 31:27 (14:11)
FC Barcelona: Perez de Vargas, Moller – Andersson, Arino Bengoechea, Dolenec 1, Entrerrios Rodriguez 1, Fabregas 4, Gomez Abello 5, Dos Santos, Mem 3, Mortensen 6, N’guessan 4, Palmarsson 5, Sorhaindo, Syprzak, Tomas Gonzalez
PGE VIVE: Ivić, Cupara – Aginagalde 1, Cindrić 4, A. Dujshebaev 6, D. Dujshebaev 2, Fernandez Perez 2, Jachlewski 3, Janc, Jurecki, Jurkiewicz, Karalok, Lijewski 4, Moryto 4
fot: Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze