Wiecie, jaki jest trener. "Kosa" musi podnieść głowę do góry
Wygrana 2:1 Korony Kielce w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski z Arką Gdynia nie wniosła w szeregi Żółto-czerwonych wielkiej radości. Podopiecznym Gino Lettieriego pozostał raczej niedosyt. - Na pewno nie ma stypy, ale ten plan w Kielcach nie został do końca spełniony. Teraz zagramy drugą połowę w Gdyni i zobaczymy – mówi Jacek Kiełb.
- Korona wygrała tę pierwszą połowę, ale założenie było takie, żeby nie stracić bramki. A najgorsze, że my to zrobiliśmy nie po jakiejś ładnej akcji, a przydarzył nam się błąd indywidualny – żałuje skrzydłowy kieleckiego zespołu.
REKLAMA
Gospodarze środowego starcia byli świadomi wagi tego spotkania. - Na początku widać było, że bardzo chcieliśmy i może trochę się pogubiliśmy. Potem jednak wyglądało to już lepiej – uważa „Ryba”.
Zawodnik ten pojawił się na murawie w dość niespodziewanym momencie, bo raptem na kilka minut przed zakończeniem pierwszej połowy. Decyzją Lettieriego zmienił Łukasza Kosakiewicza. - Wiecie, jaki jest trener. Nie tylko lubi rotować w jedenastce czy osiemnastce, ale nawet w pierwszych połowach. „Kosa” musi podnieść głowę do góry, ale nie widziałem, żeby był jakiś smutny. Na pewno jest tym wszystkim zdziwiony, ale ma wielką ambicję i będzie walczył dalej – nie ma wątpliwości Kiełb.
30-latek wydatnie przyczynił się do drugiej bramki dla swojego zespołu, choć ostatecznie zapisana ona została Nice Kaczarawie. - Bardzo się cieszyłem, gdy ta bramka została uznana po weryfikacji VAR. Nieważne, kto strzelił tego gola, grunt, że prowadziliśmy 2:0. Gdyby tak się zakończyło, wszyscy bylibyśmy uśmiechnięci – nie ukrywa skrzydłowy.
Gdy Żółto-czerwoni znaleźli się w finale Pucharu Polski poprzednio, w 2007 roku, wówczas na własnym stadionie także zwyciężyli pierwszy mecz bez zachowania czystego konta – 3:2 z Wisłą Płock. - Mam nadzieję, że choć wynik nie jest taki sam, to historia się powtórzy i wywalczymy finał po tak długim czasie – wierzy Kiełb.
Plan na rewanż w Gdyni? - Na pewno będzie trzeba strzelić bramkę, to podstawa. Arka jest silnym zespołem, ale mamy troszeczkę czasu na poprawienie pewnych kwestii. I musimy to zrobić bardzo szybko, bo nie możemy tego zaprzepaścić – kończy „Ryba”.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze