Nie jesteśmy w najwyższej formie. Każdy musi dać z siebie wszystko
- W takim położeniu jeszcze w tym sezonie nie byliśmy. Zawsze po porażkach mówi się, że trzeba wyciągnąć wnioski, ale nie może być tak, że tracimy tyle goli. Te 12 bramek straconych w ostatnich czterech meczach to zdecydowanie za dużo, tym bardziej, że ostatnio nasza defensywa funkcjonowała naprawdę dobrze. Do tej pory byliśmy przecież w czołówce klasyfikacji jeśli chodzi o ilość straconych goli – podkreśla Jakub Żubrowski przed piątkowym meczem z Piastem Gliwice.
Za Koroną dwa nieudane spotkania. I dwie porażki - 0:3 z Arką Gdynia i 1:5 z Jagiellonią Białystok. W tym drugim spotkaniu pomocnik nie zagrał, bo pauzował za żółte kartki. Teraz wraca do składu. - Ciężko mi powiedzieć, dlaczego tak to wygląda w ostatnich meczach. Może swoją rolę odgrywa też zmęczenie, bo nie ukrywamy, że kadra zespołu jest wąska. Co chwilę ktoś z niej wypada, więc nie brakowało też roszad. Ale nie ma się co tłumaczyć, musimy postawić wszystko na jedną kartę, wykonać ponad 100 procent normy. To ostatnia kolejka, więc musimy zakończyć ten rok pozytywnym akcentem – jasno stawia sprawę „Żuber”.
REKLAMA
Wiele znaków zapytania pozostawia w dalszym ciągu meczowa osiemnastka, jaka powalczy w piątkowe popołudnie z Piastem Gliwice. Z czasem walczą Jacek Kiełb, Marcin Cebula oraz Ken Kallaste. Pewne jest natomiast, że w ostatnim meczu tego roku nie wystąpi Mateusz Możdżeń, który w spotkaniu z Jagiellonią został ukarany czwartą w tym sezonie żółtą kartką. - Chłopaki dopiero wczoraj wrócili z Białegostoku. Tak naprawdę mieliśmy tylko trening regeneracyjny, więc trener jeszcze nie wie, kto w jakiej jest dyspozycji. Dziś po południu mamy jednostkę treningową, więc po tych zajęciach szkoleniowiec na pewno będzie mądrzejszy, kto w jakiej jest formie fizycznej – wyjaśnia pomocnik Korony.
Kielczanie po ostatnich niepowodzeniach spadli na szóstą pozycję w ligowej tabeli. Najbliższy rywal żółto-czerwonych – Piast Gliwice – plasuje się dopiero na piętnastym, przedostatnim miejscu. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika z każdym meczem spisują się coraz lepiej, więc o lekceważeniu przeciwnika nie może być mowy. - Rzeczywiście, Piast przed sezonem dokonał wielu solidnych wzmocnień i wydawałoby się, że będą walczyć o wyższe miejsca. Ale mimo skromnego dorobku punktowego, grają naprawdę dobrą piłkę, a do tego mają zawodników o wysokich umiejętnościach, takich jak Vassiljev, czy Badia, który dopiero wraca do zdrowia. Swoją bramkę strzelił ostatnio także Karol Angielski. To chłopak z Kielc, dobrze się znamy. Życzę mu jak najlepiej, żeby po dobrej rundzie na pierwszoligowych boiskach powtórzył to teraz w ekstraklasie. Trzymam za niego kciuki, ale na pewno nie w ten piątek – mówi 25-latek.
Kto zatem będzie faworytem tego spotkania? - Tak naprawdę każdy rywal jest wymagający, bo wszyscy chcą te punkty gromadzić, a tym bardziej te drużyny z dołu tabeli. Ale nie ma co ukrywać – my też nie jesteśmy teraz w najwyższej formie, wiec nie można się doszukiwać tego, czy będziemy w tym spotkaniu faworytem. Musimy ten mecz po prostu wywalczyć na boisku. Każdy z nas musi dać z siebie wszystko co ma – tłumaczy wychowanek kieleckiego klubu.
- Mam nadzieję, że kibice zjawią się na stadionie. Zrobimy wszystko, aby zaprezentować dobry mecz i zmazać plamę po tych dwóch ostatnich porażkach. Oczywiście, takie mecze się zdarzają, ale można przegrać na pewno nie w takim stylu i nie tracąc tyle goli. Te dwa ostatnie mecze nie mogą zamazywać obrazu tego, co udało nam się wypracować przez ostatnie sześć miesięcy. Uważam, że ta runda była naprawdę pozytywna. Mimo niekorzystnych prognoz przed sezonem, oprócz punktów, potrafiliśmy pokazać także styl – kończy Żubrowski.
Początek piątkowego meczu Korony z Piastem na Kolporter Arenie o godz. 18.
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Arka też gra w pucharach i potrafiła wygrać w Kielcach.
Jak się nie ma kim grać, to trzeba dobrze ustawić zmotywować zespół z dobrą taktyką, a nie iść na całość, jak kamikadze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Żal panowie , żal ... dajcie piastowi walkowera to wstydu mniej będzie
Przyjdźcie na stadion!
To jedyny sposób by "jakoś" wpłynąć na zawodników- nasz doping.
Trener z czegoś musi tą 11 sklecić, a że nie ma w czem wybierać było widać na meczu z Jagą......