Pamiętamy o wyjazdowej porażce. Tym bardziej chcemy teraz wygrać!
Ewentualne zwycięstwo z Pick Szeged będzie smakowało podwójnie dla zawodników Vive Tauronu Kielce. Po pierwsze, mistrzowie Polski wciąż mają realne szanse na wygranie swojej grupy. Po drugie, kielczanie chcą zrewanżować się Węgrom za wrześniową porażkę 30:31. - Podchodzimy do naszego najbliższego rywala z bardzo dużym szacunkiem. Pamiętamy o tym, że na wyjeździe przegraliśmy jedną bramką, dlatego tym bardziej chcemy teraz wygrać - mówi Tałant Dujszebajew.
Aby kielczanie zajęli pierwsze miejsce w tabeli, muszą zostać spełnione dwa warunki. Zwycięstwo Vive oraz porażka gospodarzy w spotkaniu Barcelona - Rhein-Neckar Lowen. - Zwycięstwo „Lwów” pomogłoby nam, ale skupiamy się na sobie. My zawsze chcemy wygrywać, dlatego nie ma znaczenia, kto w tamtym spotkaniu okaże się lepszy. Bez względu na wszystko dla nas jest to mecz o pierwsze miejsce - twierdzi trener Vive.
Niedzielne starcie jest też bardzo ważne dla Węgrów. Stawką dla gości jest teoretycznie słabszy rywal w kolejnej fazie rozgrywek. - Na pewno Szeged przyjedzie tu bardzo zmobilizowane. Wygrana pozwoli im zająć czwarte miejsce i zagrać w kolejnej rundzie z Zagrzebiem, a nie z THW Kiel. Powinniśmy o tym pamiętać - przestrzega szkoleniowiec.
Trener Dujszebajew już dawno nie mógł cieszyć się tak komfortową sytuacją kadrową. Przed spotkaniem z Pick Szeged wszyscy z wyjątkiem Grzegorza Tkaczyka są do dyspozycji szkoleniowca żółto-biało-niebieskich. - Zdrowie moich zawodników to pierwszy aspekt, ale to czy wszyscy są gotowi jest zupełnie inną sprawą. Mariusz Jurkiewicz na szczęście zadebiutował już w spotkaniu ze Śląskiem. Powinniśmy jednak dać mu jeszcze około miesiąca, aby wrócił do pełnej dyspozycji. - tłumaczy Kirgiz z hiszpańskim paszportem.
- Jako selekcjoner reprezentacji bardzo się cieszę, że niebawem Mariusz wróci do optymalnej gry. Będąc trenerem klubu, to chciałbym, żeby grał już w listopadzie, bo bardzo go potrzebowaliśmy - mówi Dujszebajew. - To jest życie i takie kontuzje się zdarzają. Nie patrzę na tych zawodników wyłącznie przez pryzmat reprezentacji. Obserwuje i oceniam ich jak każdy normalny trener - kwituje szkoleniowiec Vive Tauronu Kielce.
fot. Anna Benicewicz-Miazga