W przerwie nie było krzyków. Trener wytłumaczył nam, jak mamy grać
Legia Warszawa niezwykle udanie zakończyła rok kalendarzowy i pokonała na Kolporter Arenie kielecką Koroną. - Przez cały tydzień ćwiczyliśmy system gry, który próbowaliśmy wcielić w życie w Kielcach. Na początku popełnialiśmy błędy w wyprowadzaniu ataków, czym daliśmy Koronie szanse na wyprowadzanie kontr - ocenił spotkanie napastnik Aleksandar Prijović.
Podobnie spotkanie wyglądało z perspektywy Bartosza Bereszyńskiego. - Korona wysoko podeszła pressingiem i atakowała nas, a my nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Stworzyli oni sobie dwie dobre okazje, które mogli zamienić na bramkę i jedną zamienili. Można się cieszyć z tego, że odpowiedzieliśmy dosyć szybko i w drugiej połowie to my byliśmy drużyną lepszą - mówi obrońca.
W przerwie w drużynie z Warszawy dokonała się prawdziwa przemiana. - Nie było większych krzyków. Nie polega to przecież na tym, aby wyżywać się na nas w szatni. Trener prosto i konkretnie powiedział, co mamy robić, a my wyszliśmy na boisko i to zrealizowaliśmy - twierdzi Bereszyński.
- Potem graliśmy już lepiej i rywal nie stwarzał zagrożenia pod naszą bramką. Przed przerwą miałem sytuację i zdecydowałem się na strzał górą po krótkim słupku, ale teraz myślę, że chyba powinienem był uderzać po ziemi na długi słupek. To była szybka sytuacja, musiałem szybko podjąć decyzję. Później gola strzelił Nikolić i sędzia go nie uznał, mimo że to nie był spalony. To był mały błąd z jego strony. Musimy wygrywać każde spotkanie i dobrze, że udało nam się zwyciężyć na koniec. W rundzie wiosennej musimy grać ofensywny futbol i dominować na boisku - wtóruje partnerowi Prijović.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze