Lijewski jak... Pinokio? Czuł się tak, jakby ktoś wystrugał go z drewna
Zespół Vive Tauron Kielce przełamał niekorzystną passę porażek z drużyną KIF Kolding Kopenhaga. Po dwóch przegranych, w niedzielę górą byli już mistrzowie Polski. Kieleccy zawodnicy oraz trener Talant Dujszebajew bohaterem spotkania jednogłośnie okrzyknęli Sławomira Szmala, który w spotkaniu zanotował trzydziestoczteroprocentową skuteczność interwencji. Ostatecznie pojedynek zakończył się wynikiem 33:25.
- Na początku byliśmy bardzo zdenerwowani i popełniliśmy za dużo prostych błędów, które utrudniały nam grę. KIF Kolding to doświadczony zespół, który wykorzystał w tym meczu swoje możliwości. Ale oni mieli tylko ośmiu zawodników, nie licząc bramkarza, więc ciężko było im walczyć z nami. Dziękuję zawodnikom za mocną walkę w obronie i w ataku. Zdobyliśmy dwa punkty, które nas cieszą. To był dla nas bardzo ważny mecz – ocenia po meczu Dujszebajew.
Mistrzowie Polski zaznaczają, że niedzielna potyczka była niezwykle ciężka. Cała Europa pogrążona jest w żałobie po piątkowych atakach terrorystycznych. - To trudne spotkanie, nie tylko ze względu na aspekt sportowy. Wszyscy łączymy się w bólu z Francuzami. Mecz poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia pamięci ofiar tych wydarzeń – mówi Piotr Chrapkowski.
- Rozegraliśmy dobry mecz szczególnie po przerwie. Sławek Szmal był klasą sam dla siebie. Cieszymy się z dwóch punktów, które są bardzo ważne. Byliśmy dobrze przygotowani taktycznie do spotkania i wszyscy graliśmy świetnie w obronie. Stanowiliśmy kolektyw i gospodarze „pękli” w drugiej połowie. O to nam chodziło, żeby ich zmęczyć i wypracować sobie przewagę – dodaje kielecki rozgrywający.
Jednym z najskuteczniejszych zawodników w sobotnim spotkaniu był skrzydłowy, Ivan Cupić. - Dziękuję całemu zespołowi. Sławek Szmal był znakomity przez 60 minut meczu. W pierwszej połowie trzymał nas w tym spotkaniu. W drugiej połowie nasza gra wyglądała lepiej, w obronie i w ataku. Czekają nas kolejne trudne mecze. To było bardzo ważne spotkanie w kontekście tabeli. Pokazaliśmy w tym meczu charakter – tłumaczy chorwacki skrzydłowy.
Cupić wspomina także spotkanie z sezonu 2013/2014, w którym kielczanie doznali dotkliwej porażki 24:29. - Dwa lata temu przegraliśmy dwa razy z nimi i może na początku było przez to trudniej psychologicznie. Przed meczem rozmawialiśmy o tym, że musimy dużo biegać, ponieważ rywale grają 7-8 zawodnikami, mają sporo kontuzji. Musieliśmy trzymać tempo i w ostatnich dziesięciu minutach pokazaliśmy siłę – dodaje 29-latek.
W niedzielnym spotkaniu, po miesięcznej przerwie wywołanej kontuzją, na parkiet wrócił Krzysztof Lijewski. - Po meczu czuję się trochę jakby mnie ktoś wystrugał z drewna. Brakuje mi grania i rytmu, ale to jest normalne, gdy wypada się na kilka tygodni z aktywnych treningów. Mam nadzieję, że szybko wrócę do optymalnej formy – pokornie ocenia popularny „Lijek”.
On także podkreśla dużą zasługę w zwycięstwie Sławomira Szmala. Ważnym czynnikiem była także szeroka kadra drużyny Vive Tauronu Kielce. - Wydaję mi się, że w pierwszych minutach drużyny badały się wzajemnie. Sprawdzały, jakie są możliwości poszczególnych zawodników w danym momencie. Straciliśmy dużo piłek z prostych błędów. Z tego gospodarze „żyli” w pierwszej połowie. Rzutem na taśmę prowadzili po pierwszej odsłonie. W drugiej połowie zaczęliśmy grać konsekwentniej w ataku i Sławek bardzo dobrze współpracował z blokiem – zaznacza 32- latek.
- To był jeden z kluczowych aspektów. Wydaję mi się, że gospodarze opadli z sił pod koniec meczu. Zaczęli mocniej rotować składem, a kluczowi zawodnicy gospodarzy mieli coraz mniej sił. U nas tradycyjnie po 15 minutach drugiej połowy trener zmienił skład i ci „świeżsi” zawodnicy narzucili takie tempo, że Kolding nie wytrzymał – kwituje Lijewski.
Wypowiedzi: vtkielce.pl