Fatum własnego stadionu trwa... Korona przegrała z beniaminkiem ligi, Termaliką
Po dwóch wyjazdowych zwycięstwach, i to nad trudnymi przeciwnikami, wszyscy kieleccy kibice wierzyli, że Korona pójdzie za ciosem i w końcu zwycięży na Kolporter Arenie. Nic z tego... Złocisto-krwiści nie dość, że nie wygrali, to nie wywalczyli nawet jednego punktu. Korona w 14. kolejce Ekstraklasy przegrała z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza 0:1.
Bez Airama Lopeza Cabrery podchodziła do poniedziałkowego spotkania Korona. Hiszpan był chory, przez co nie zasiadł nawet na ławce rezerwowych. Jego miejsce w pierwszym składzie zajął Przemysław Trytko.
Pierwsza połowa była dosyć wyrównana, choć z lekkim wskazaniem – niestety – na gości z Niecieczy. To oni pierwsi przeprowadzili groźny atak. W 7. minucie Przemysław Babiarz dobrze wypatrzył Wojciecha Kędziorę, ten zdecydował się na strzał, ale piłka przeleciała obok bramki.
Po chwili odpowiedziała Korona. W pole karne dośrodkował Kamil Sylwestrzak, Trytko wycofał do Łukasza Sierpiny, który nieźle złożył się do uderzenia z woleja, ale chybił.
W 19. minucie kibice zobaczyli pierwszego gola w tym spotkaniu. I to po niecodziennej sytuacji. Z rzutu wolnego z 30 metrów strzelał Dariusz Jarecki, piłka odbiła się od stojącego w murze Nabila Aankoura, czym całkowicie zaskoczyła Zbigniewa Małkowskiego. Bezradny bramkarz Korony, rozłożony już na murawie, mógł tylko spoglądać, jak futbolówka leci w drugą stronę bramki.
I tu jednak kielczanie mogli błyskawicznie odpowiedzieć, lecz uderzenie Aankoura obronił czujny Nowak.
Za to w 32. minucie powinno być 2:0 dla Termaliki. Tylko ogromny kunszt bramkarski Małkowskiego uratował żółto-czerwonych przed stratą bramki. Po dynamicznym rajdzie Jakuba Biskupa na lewym skrzydle, dwa razy strzelał Kędziora, ale w obu przypadkach genialnymi interwencjami popisywał się bramkarz kieleckiej drużyny.
Do przerwy jeszcze dwa raźnie groźnie zaatakowała Korona. Obie akcje kończyły się strzałami głową, lecz najpierw Sylwestrzaka zatrzymał Nowak, a potem Trytko uderzył obok lewego słupka.
Drugą połowę podopieczni Marcina Brosza rozpoczęli od odważnych ataków, ale gospodarzom brakowało precyzji przy wykończeniu. Kielczanie dominowali na boisku, ale to nie przekładało się to na stuprocentowe okazje. I jeżeli uderzali, to z dystansu. Tak jak w 59. minucie Vlastimir Jovanović, który dwukrotnie strzelał w sam środek bramki oraz chwilę później Sierpina. W tym przypadku jednak przeszkodą okazał się jeden z obrońców Termaliki.
W 66. minucie kibice zobaczyli groźną okazję gości. Z rzutu rożnego dośrodkował Biskup, głową celnie uderzył Mateusz Kupczak, ale znów na wysokości zadania stanął Małkowski.
Później na boisku dominowała przede wszystkim walka. Goście z Niecieczy dobrze się bronili, a bezradni kielczanie nie mogli znaleźć recepty na zaskoczenie przeciwnika. W końcówce na boisku zrobiło się nerwowo, ale nawet ten fragment zawodnicy Piotra Mandrysza zdołali przetrzymać.
W 90. minucie Korona miała genialną okazję. Z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Cebula, głową uderzył Maciej Wilusz, ale wyciągnął się jak długi Nowak i zdołał wybić futbolówkę na róg.
Następny mecz Korony już w niedzielę, gdy kielczanie na wyjeździe zmierzą się z Górnikiem Zabrze (początek godz. 15.30).
Korona Kielce – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:1 (0:1)
Bramka: Jarecki (19’)
Korona: Małkowski - Gabovs, Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak - Pawłowski, Jovanović, Grzelak (66’ Cebula), Aankour (46’ Fertovs), Sierpina – Trytko (74’ Przybyła)
Termalica: Nowak - Pleva, Stano, Sołdecki, Jarecki - Plizga, Kupczak, Babiarz, Licka, Biskup (73’ Juhar) – Kędziora (81’ Drozdowicz)
Żółte kartki: Grzelak, Sylwestrzak – Pleva, Babiarz
Widzów: 6543
Wasze komentarze
100 o/O racji.
A czy Oni nie chcieli wygrać?
I to głównie dla Was,?.
Oczywiście, że chcieli .
To jest tyko sport.
Walczyli ambitnie.
Ale wczoraj nie wyszło.
Czy za to mamy na Nich gwizdać i Ich wyzywać? .
Nie!!!!!!!!.
Trzeba Ich wspierać dopingiem.
A mało przysporzyli nam już radości z gry i zdobytych punktów? .
Przemyślcie to i trochę lodu na rozgrzane głowy.
Pozdrawiam.
P.S. BRAWO KORONKO.
Tego się wczoraj nie dało oglądać!
A gwizdy na pożegnanie to najmniejszy wymiar kary....
skoro nie potrafisz docenić osiągnięć Korony i Jej sztabu
szkoleniowego.
Jak chcesz oglądać wirtuozów futbolu to oglądać
możesz Barcelonę.