To Barca świętowała po końcowym gwizdku
Punkt zdobyty przeciwko najlepszej drużynie na świecie należy doceniać. Niestety okoliczności, w których podopieczni Tałanta Dujszebajewa kończyli spotkanie z Barceloną, nie skłaniają nikogo ku radości. Na długo w głowach szczypiornistów Vive Tauronu Kielce pozostaną ostatnie sekundy sobotniego spotkania w Hali Legionów i niesłusznie uznana bramka zdobyta przez Noddesbo.
- Po sześćdziesięciu minutach to Barca musi być zadowolona z końcowego rezultatu. W ostatnich czterdziestu sekundach mieliśmy już dwie bramki przewagi i nieszczęśliwie straciliśmy naszą przewagę. Nie możemy cieszyć się z remisu. To Barca świętowała po końcowym gwizdku, więc to dla nich był korzystny wynik – uważa zawodnik Vive, Manuel Strlek.
Pierwsze minuty spotkania były zdecydowaną dominacją zespołu z Katalonii. W dziesiątej minucie, po bramce Raula Entrerriosa, kielczanie przegrywali już nawet czterema trafieniami. - Barca jest bardzo silnym zespołem i zawsze przeciwko nim gra się niezwykle trudno. Nie da się uciec na kilka bramek przewagi. To zawsze spotkania, w których bramką odgryza się za bramkę. My jednak potrafiliśmy się im przeciwstawić i pokazać własną siłę, kiedy to w ostatnich dziesięciu minutach świetnie zagraliśmy i wyszliśmy na prowadzenie. Co mogę więcej powiedzieć? Szkoda, że nie wygraliśmy – stwierdza popularny „Manu”.
Do końca rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów pozostaje jeszcze wiele kolejek i trzeba skupić się na kolejnych spotkaniach. Remis z Barceloną może okazać się bardzo cenny w końcowym rozrachunku. - Pozostaje nam pozytywne myślenie. To dopiero piąta kolejka Champions League i trzeba szczerze przyznać, że jeszcze wszystko jest możliwe – kwituje Chorwat.
- Chcę podziękować naszym kibicom. Należą im się gratulacje, bo byli niesamowici. Chciałbym, aby w każdym meczu dopingowali nas tak gorąco - podsumowuje chorwacki skrzydłowy.
fot. Paula Duda
Sponsor meczu Vive - Barcelona: