„Wygraliśmy na wyjeździe z silnym zespołem, teraz musimy to potwierdzić u siebie”
Kolejne ciosy spadają na kielecką Koronę, ale mimo to podopieczni Marcina Brosza radzą sobie w obecnym sezonie bardzo dobrze. Po wyjazdowym zwycięstwie z warszawską Legią, kielczan czeka domowe spotkanie z Pogonią Szczecin. - Kiedy wygrywa się ważny mecz na wyjeździe z tak mocną drużyną, to trzeba to potwierdzić przed własną publicznością – mówi w rozmowie z naszym portalem Paweł Sobolewski, skrzydłowy żółto-czerwonych.
Na konferencji prasowej przed meczem z Legią daliście z trenerem Broszem do zrozumienia, że spotkanie rozpocznie pan w drugiej połowie jako joker. Ten manewr chyba się sprawdził?
- Można tak powiedzieć. Faktycznie, kiedy wchodziłem był dobry wynik, bo remis i dodatkowo udało się zwyciężyć. Bramka w ostatniej minucie zawsze cieszy, tym bardziej, że Koronie nigdy wcześniej nie udało się zdobyć tam punktów.
W poprzednich latach graliście w Warszawie teoretycznie lepszym składem personalnym, ale punkty udało się zdobyć dopiero teraz. W czym tkwi tajemnica tego sukcesu?
- Ciężko powiedzieć. Kluczowe było konsekwentne realizowanie taktyki. Nie mogliśmy się przecież otworzyć, bo występują tam naprawdę świetni piłkarze. Zagraliśmy dokładanie tak, jak trzeba i to przyniosło sukces.
Nie odnieśliście wrażenia, że Legia was trochę zlekceważyła?
- Na pewno. Ja też zauważyłem, że przed meczem spiker przypominał nasz bilans z Legią. Wiadomo, że mówią to nie bez powodu i chcą, żebyśmy to słyszeli. My nie zwracaliśmy na to większej uwagi i historia pokazał to, że statystyki nie grają, ale ludzie na boisku i passa została przełamana.
Zbigniew Małkowski powiedział po spotkaniu, że jeśli teraz przegracie z Pogonią, to zwycięstwo przy Łazienkowskiej nie będzie wiele warte. Widać tutaj też analogię do meczu z Cracovią, który rozgrywaliście zaraz po remisie z Lechem.
- Trochę się nie zgadzam z tym, że nie będzie nic warte. Ono jest bardzo ważne i niezwykle cenne, bo dało nam trzy punkty. Musimy też punktować u siebie i w tym Zbyszek ma rację, bo kiedy wygrywamy ważny mecz na wyjeździe z tak mocną drużyną, to trzeba to potwierdzić przed własną publicznością.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
co na gdy Korona grała na Koniewa miała kibiców z jednostki