Korona wygrywa rzutem na taśmę! Utrzymanie coraz bliżej
Jeszcze w 89. minucie wydawało się, że ekstraklasa coraz bardziej oddala się od Korony. Bo remis z Piastem – patrząc realnie – nic kieleckiemu zespołowi nie dawał. Poza tym, że bardzo mocno komplikował sytuację. Ale „żółto-czerwoni” wygrali, i to rzutem na taśmę. Dzięki bramce w 90. minucie!
Dla Korony to był mecz więcej niż ważny. Powód był oczywisty: kielczanie przed tym spotkaniem, i na zaledwie trzy kolejki przed końcem sezonu, mieli tylko punkt przewagi nad strefą spadkową. Piast w Kielcach też miał o co grać. Gliwiczanom trzy punkty dawały pewne utrzymanie. Stawka meczu i jednych i drugich od początku nieco paraliżowała. Stąd i w pierwszych minutach niewiele się działo. Nie licząc dośrodkowania Oliviera Kapo spod końcowej linii, które o mało co nie dotknęło poprzeczki bramki gości, oba zespoły w tym czasie nie potrafiły wypracować sobie jakichś groźnych sytuacji strzeleckich.
Ale już w 15. minucie mogło być 1:0 dla gospodarzy. Po świetnym dośrodkowaniu Jacka Kiełba – z kilku metrów i niestety niecelnie - uderzał na bramkę Serhiy Pylypchuk. Po chwili gliwiczanie odpowiedzieli. Po podaniu z głębi pola tuż przed Vytautasem Cerniauskasem znalazł się Bartosz Szeliga. Pomocnik próbował lobować golkipera Korony, ale zrobił to nieporadnie, i przeniósł piłkę nad bramką.
Wspomnieniami do początków gry w Koronie mógł wrócić Paweł Golański. Kapitan wrócił do składu po kontuzji, ale zagrał nie jako prawy, lecz – jak na początku przygody z Korona – jako środkowy obrońca.
To jednak na kunszt geniuszu Kapo okazał się kluczowy w pierwszej połowie. Francuz spod linii końcowej – po świetnej wcześniejszej indywidualnej akcji – dograł piłkę do Trytki, a ten z najbliższej odległości pokonał Jakuba Szmatułę. Napastnik Korony zdobył swoją pierwszą bramkę w tym roku. Co ciekawe, dwie minuty przed trafieniem do siatki zebrał od publiczności… ironiczne brawa. To dlatego, bo strzelił zza pola karnego tak lekko, że piłka w zasadzie… przeturlała się w stronę bramki drużyny ze Śląska.
W 36. minucie równie lekko – i w zdecydowanie lepszej sytuacji – uderzał Jovanović. Pomocnik Korony, po ogromnym zamieszaniu w polu karnym, znalazł się tuż przed Szmatułą. Trafił jednak w piłkę zbyt słabo.
Słabo kielczanie zaczęli też drugą połowę. W tym czasie całkowicie oddali inicjatywę gliwiczanom. Efekt: już w 55. minucie goście wyrównali. Cerniauskas obronił pierwszy strzał zawodnika Piasta, ale przy dobitce Pawła Moskwika – który uderzył piłkę głową, z najbliższej odległości – był już bez najmniejszych szans. Co gorsza, po zdobyciu gola to podopieczni Radoslava Latala dalej groźnie atakowali.
W 64. minucie niektórzy kibice już podnieśli ręce do góry. Piłka po strzale głową Malarczyka zatrzepotała jednak nie „w”, ale z tyłu siatki. Wcześniej przechodząc obok słupka bramki. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza spieszyli się coraz bardziej. A rywale kontrowali. W 70. minucie powinni nawet prowadzić, ale Szeliga nie wykorzystał kapitalnego dogrania Gerarda Badii, i z 5 metrów uderzył nad bramką. Kielczanie chwytali się za to nawet desperackich sposobów, jak strzał z dystansu Piotra Malarczyka. Prób wstrzeliwania piłki w pole karne było bez liku. I jedna z nich przyniosła skutek.
W 90. minucie, po zamieszaniu w polu karnym, golkipera gości płaskim strzałem pokonał Vlastimir Jovanović.
Piastowi zabrakło czasu na odpowiedź. A piłkarze z Kielc w ostatnich sekundach odmienili losy meczu. Choć ten przez prawie 90 minut nie układał się po ich myśli. Zwycięsto przybliżyło "żółto-czerwonych" do utrzymania.
Relacja NA ŻYWO -> TUTAJ
Korona Kielce - Piast Gliwice 2:1 (1:0)
Bramki: Trytko 36', Jovanović 90' - Moskwik 55'
Żółte kartki: Jovanović
Korona: Cerniauskas - Klemenz, Golański, Malarczyk, Leandro - Kiełb, Jovanović, Fertovs, Pilipczuk (71’ Cebula), Kapo – Trytko (86' Porcellis)
Piast: Szmatuła – Klepczyński, Hebert Silva Santos, Horvath, Moskwik - Carles Marc Martinez Embuena, Vassiljev, Hanzel (80’ Osyra), Zivec (61’ Podgórski), Szeliga – Wilczek (48’ Badia)
Widzów: 5408
Wasze komentarze