„Politechnika jest nieobliczalna”. Effector chce zmazać z siebie plamę frajerstwa
Effector w piątek zagra u siebie z AZS Politechniką Warszawską, z którą ma do wyrównania rachunki sięgające pierwszej rundy fazy zasadniczej PlusLigi. W drugiej kolejce Effector przegrał w stolicy 2:3, chociaż prowadził 2:1. – Dla Politechniki nie ma straconej sytuacji. Wielu się o tym przekonało, my również. Ale nie ukrywamy, że tym razem gramy o zwycięstwo – mówi Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec drużyny z Kielc.
Kieleccy siatkarze niezbyt dobrze wspominają tegoroczne pierwsze starcie z Politechniką. – Nie bardzo chce się komentować taki mecz. Myślę, że to było takie totalne frajerstwo z naszej strony – skomentował zaraz po porażce Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec Effectora. Zawodnicy z serca województwa świętokrzyskiego powinni to spotkanie wygrać 3:1.
– Przy naszym prowadzeniu 16:11 w czwartym secie Politechnika praktycznie dawała nam piłkę na naszą stronę, a my sami się wykańczaliśmy. Podobna sytuacja była w tie-breaku, prowadziliśmy 5:0, 10:6 i nie potrafiliśmy piłki oddać na drugą stronę – mówił jeszcze w październiku rozgoryczony trener.
Effector nie mógł liczyć na lepszą okazję do rewanżu. Warszawiacy kierowani przez Jakuba Bednaruka mają za sobą pasmo trzech porażek z rzędu. – Słabsze wyniki stołecznej drużyny nie będą miały dla nas większego znaczenia. To jest zespół nieobliczalny, złożony z młodych zawodników, prowadzony przez doświadczonego trenera. Dla nich nie ma straconych sytuacji. O tym przekonało się wielu przeciwników, my również. Musimy zagrać bardzo konsekwentnie i nie ma co ukrywać, że chcemy powalczyć o kolejne zwycięstwo – zapowiada Daszkiewicz.
Szanse na osiągnięcie tego celu wzorsły po zwycięstwach Effectora w Będzinie (3:0) i Radomiu (3:2). – Cieszy, że udało nam się przełamać niemoc. Często dobra gra w naszym wykonaniu nie przekładała się na zdobycze punkowe. Tym razem na bardzo trudnych wyjazdach zdobyliśmy pięć „oczek”. Po zwycięstwie w Będzinie uciekliśmy z ostatniego miejsca, a z Czarnymi z 0:2 potrafiliśmy zrobić 3:2. Dobrą grę chcemy przełożyć na kolejny mecz – podkreśla w swojej wypowiedzi Daszkiewicz.
Niestety, również w tym tygodniu kielczan nie omijają problemy kadrowe. Effector za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z Arvydasem Miseikisem. Litwin był siatkarzem klubu z województwa świętokrzyskiego niecałe dwa miesiące. Zawodnik wrócił do francuskiego Rennes Volley 35. – Byliśmy z nim umówieni, że będzie grał u nas do grudnia. Udało nam się zatrzymać go jeszcze na spotkanie w Radomiu – komentuje trener kieleckiej ekipy.
Do zdrowia wracają Bartosz Krzysiek oraz Sławomir Jungiewicz. Daszkiewicz sugeruje, że pierwszy z nich będzie na Politechnikę Warszawką gotowy do gry na poziomie 60 proc. swoich umiejętności. – Z kolei Jungiewicz jest zdrowy, ale potrzebuje trochę czasu zanim dojdzie do optymalnej formy. Na razie ma zajęcia wprowadzające do siatkówki – zauważa szkoleniowiec.
Spotkanie między Effectorem, a Politechniką Warszawską w piątek o godzinie 18 w Hali Legionów.