Nie mogli zagrać na wariata. Byliby niespełna rozumu, gdyby to zrobili
Obaj trafili w sobotę do siatki. Obaj znaleźli się w idealnym miejscu o idealnym czasie. Obaj mieli niezwykle proste okazje do zdobycia gola i nie zawiedli. Tylko że jeden jest napastnikiem i takich sytuacji powinien mieć na pęczki, a drugi lewym obrońcą. Przemysław Trytko i Kamil Sylwestrzak zapewnili w sobotę zwycięstwo Koronie nad GKS-em Bełchatów.
Paradoksalnie na gola zdecydowanie dłużej czekał Trytko, który ostatnio na listę strzelców wpisał się pod koniec września w meczu z Piastem Gliwice. Sylwestrzak gola zdobył 19 października, gdy Korona grała u siebie z Lechem Poznań. Dzisiaj „Małpa” ma już trzy trafienia na koncie – tyle, ile zdobył przez cały poprzedni sezon.
Co ciekawe, zanim „Tryto” pokonał Arkadiusza Malarz, stanął przed wyborną okazją (swoją drogą po świetnym dośrodkowaniu Sylwestrzaka), ale uderzył prosto w bramkarza. – Wtedy się zastanawiałem, co jeszcze potrzebuję, jakiej sytuacji, żeby w końcu trafić... Na szczęście chwilę potem się udało. Piotrek Malarczyk był zamieszany w akcję, bramkarz odbił piłkę, a ta spadła mi pod nogi. Musiałem zdobyć gola. I cieszę się, bo napastnika rozlicza się z goli. Oczywiście starałem się, jak mogłem pomagać drużynie. Koledzy to doceniają. Tracę zdrowie na boisku, by być przydatnym, ale to bramki są wisienką na torcie każdego snajpera – mówi Trytko.
Sylwestrzak swojego gola komentuje krótko: - Cieszę się z niego, ale zdecydowanie bardziej z tego, że wygraliśmy. Co by dała mi ta bramka, gdybyśmy przegrali?
Z pewnością nic. A tak można czuć satysfakcję zarówno z wyniku, jak i z gry. Bo Korona zagrała w sobotę naprawdę mądrze. Najpierw wypunktowała bełchatowian, a potem rozsądnie pilnowała dostępu do własnej bramki. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że mecz nie był zbytnio atrakcyjny. Na boisku nie działo się za wiele, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Do przerwy prowadziliśmy 2:0 i nie ma co ukrywać, że potem bardziej myśleliśmy o zabezpieczaniu tyłów niż kreowaniu gry. Choć oczywiście chcieliśmy jeszcze strzelić trzeciego gola. Inna sprawa, że boisko było dziś strasznie ciężkie do grania. Nie było łatwo zmienić kierunku biegu, ale to odczuwali zawodnicy obu ekip – mówi Trytko.
Kolejny powód do radości to zespół rywali, który w tym sezonie radzi sobie bardzo dobrze. Ale w Kielcach nie był w stanie zagrozić gospodarzom, którzy w obronie grali niezwykle mądrze. – Nastawialiśmy się na trudny mecz, bo Bełchatów jest niewygodnym przeciwnikiem. Ma szybkie boki, lubi i umieć grać z kontry, ale udało nam się zniwelować ich atuty. Nie straciliśmy bramki, kontynuujemy passę meczów bez porażki. Jesteśmy szczęśliwi. W drugiej połowie zmieniliśmy taktykę, bo nie mogliśmy grać na wariata i stawiać na otwarty futbol. GKS taką wymianę ciosów mógłby wykorzystać. Bylibyśmy niespełna rozumu decydując się na taki ruch – analizuje Sylwestrzak.
Po tej wygranej Korona awansowała na 11. miejsce w tabeli. Do ósmej pozycji, premiowanej grą w „grupie mistrzowskiej” traci już tylko dwa punkty. Czy uda się ten cel zrealizować przed zakończeniem roku? - Mógłbym teraz wypowiedzieć piękne słowa. Strzeliłem bramkę, może nawet niektórzy by mi uwierzyli. Ale potem zostałbym z tego rozliczony. Wychodzę z założenia, że mają za mną przemawiać czyny, a nie słowa. Tak powinien postępować facet. Mamy robić, a nie gadać – podkreśla „Tryto”.
Kolejny mecz Korona rozegra w sobotę, 6 grudnia, gdy na wyjeździe zmierzy się z Pogonią Szczecin. Początek o godz. 15.30.
Wasze komentarze
Jak to mówią nasi sąsiedzi!
Czytałem różne wpisy co do Tarasia ale akurat wpisy Kolegów co do szybkiej wymiany trenera i lichego jego kunsztu trenerskiego jakoś mnie nie przekonywały. Też oczywiście mnie NERW puszczał po kolejnym laniu ale jego poprzednicy zostawili UGÓR I SPALONĄ ZIEMIĘ!!!
I oby dalej SPOKOJNIE! pociągnął Koronę o te ...3, no może 4 oczka w tabeli! A bez kasy w klubie czeka zawodników ciężka praca, a nas odciski na kciukach od ich trzymania ....
A Pogoń spokojnie jest do ogrania z TAK poustawianą drużyną, bo widać duży "+". A 12 GRUBE! kalesony na dupsko i dopingować KORONĘ, a potem już tylko święta we WSPANIAŁEJ SPORTOWEJ ATMOSFERZE!!! Bo jak w sobotę było zdecydowanie za mało!!!